Każdy dzień to dar, tylko w paskudnym opakowaniu, szarpiemy się z papierem, by z trudem wydobyć zawartość. 

Przyznam się, że bardzo długo moje podejście do tego typu książek było dość sceptyczne. Zawsze zastanawiałam się co takiego odkrywczego mogę w nich przeczytać czego jeszcze nie wiem. 

Człowiek jednak dojrzewa, inaczej postrzega świat i zaczyna zadawać więcej pytań. Szuka rozwiązań i odpowiedzi na nurtujące go pytania. Siła wewnętrznej wolności to w moim odczuciu bardzo dobrze napisana książka. Narracja prowadzona jest w sposób naturalny i płynny. Czytelnik nawet nie wie kiedy to kolejne strony są już za nim. 

W swoich przemyśleniach autor stara się pokazać najlepsze techniki oraz sposoby do osiągnięcia wewnętrznej równowagi. Opisuje działania i ich formę wprowadzenia w życie tak, aby stały się naturalnym odruchem i integralną częścią codziennego funkcjonowania. 

Na duże uznanie zasługuje tutaj fakt, iż podawana nie jest tylko jedna nazwijmy to receptura, która ma nam pomóc w codziennym funkcjonowaniu. Otrzymujemy różne rozwiązania, a także formy, ponieważ każdy z nas jest zupełnie inny i do każdego przemawia coś innego. Jako ludzie cel mamy ten sam: osiągnięcie szczęścia i życie w jak największej zgodzie ze światem i samym sobą. 

Niesamowicie korzystnym zabiegiem jest publikowanie pomiędzy nazwijmy to czysto teoretycznymi radami historii osób, które kierowały się nimi w swoim życiu. Udowodnia to czytelnikowi, iż takie praktyki faktycznie przynoszą efekty. 

Żyjemy w nieustannej gonitwie za akceptacją, pieniądzem, lepszym życiem. Ilość stresu z jaką musimy się mierzyć jest zupełnie inna niż ta, z którą musieli żyć nasi rodzice. I w tym właśnie momencie książka Siła wewnętrznej wolności staje się idealnym powodem do zatrzymania i zastanowienia: do czego tak naprawdę zmierzam?

Czytając ją uzmysławiamy sobie, że każda zmiana jaka dokonuje się w naszym życiu zaczyna się od nas. Nikt inny nie zmieni naszej sytuacji, nastawienia i nie upora się z problemami jak tylko my sami. Zdecydowanie polecam! 

Recenzja gościnna, autorka: AN (Piszę bo i tak tego nikt nie czyta.)