Lokalny Fyrtel

To co najciekawsze w Poznaniu i okolicach




Film Kultura

Truposze nie umierają. Apokalipsa według Jarmuscha


“Truposze nie umierają” reż. Jim Jarmusch

Po doskonałym “Tylko kochankowie przeżyją”, gdzie Jim Jarmusch zajął się wampirami przyszedł czas na “Truposze nie umierają”. Tym razem reżyser rozprawia się z zombie i wychodzi mu to całkiem nieźle.

Na każdy nowy film tego amerykańskiego reżysera czekam z niecierpliwością. Wiem, że będę miał do czynienia z czymś wyjątkowym. Nawet gdy motywem przewodnim będą zombie Jarmusch na pewno czymś mnie zaskoczy i oczywiście tak się stało. Ale po kolei.

“Truposze nie umierają” reż. Jim Jarmusch

Gdy spojrzymy na obsadę to już wiemy, że to będzie dobry film Jak zawsze znakomity Bill Murray, niesamowicie spokojny Adam Driver, złośliwy Steve Buscemi, czy szalejąca samurajskim mieczem Tilda Swinton to tylko część doborowej obsady. Wszyscy wypadają fantastycznie. Do tego Igi Pop, Sara Driver, czy Carol Kane w rolach zombie rozbrajają widza całkowicie. Nie wiem czy to nie najlepszy film o tej tematyce od czasu “Zombieland”.

“Truposze nie umierają” reż. Jim Jarmusch

Jarmusch bawi się konwencją na całego. Mamy tu dramat, komedię, horror, satyrę. Film ten jest pięknym hołdem dla klasyki gatunku. Duch George A. Romero cały czas unosi się w powietrzu, a czasami jego osoba bywa wprost przywoływana. Bohaterowie bardzo często odwołują się do znanych postaci oraz filmy grozy. Króluje w tym sprzedawca Bobby Wiggins, będący maniakiem komiksów i zombie. On jeden dokładnie wie co należy robić gdy zbliża się apokalipsa.

“Truposze nie umierają” reż. Jim Jarmusch

Całość to jednak przede wszystkim dosadna krytyka wszechobecnego konsumpcjonizmu. Pod płaszczykiem komedii dostajemy bardzo moralizatorski obraz. Symboliczne jest oglądanie tragedii z oddali przez pustelnika Boba (Tom Waits), który dawno temu postanowił zamieszkać wśród dzikiej przyrody. Jest on czymś na miarę sumienia ludzkości. Zombie w filmie Jarmuscha obsesyjnie dążą do rzeczy uwielbianych za życia. Widzimy chodzące trupy z głowami w smartphonach, przymierzające ubrania, poszukującymi kawy i mamroczącymi: “wi-fi”, “starbucks”, czy “chardonnay”. Reżyser nie bawi się w żadne subtelności, tylko podaje nam wszystko jak na tacy.

“Truposze nie umierają” reż. Jim Jarmusch

Niektórym takie rozwiązanie może wydawać się niestosowne jak na tak wybitnego twórcę, jednak ja wyszedłem z seansu zadowolony. Akcenty komediowe, liczne smaczki dla fanów popkultury i mrugnięcia okiem do widowni sprawdzają się fantastycznie. A już na pewno jeszcze długo po seansie będziecie nucić motyw przewodni, czyli “Dead Don’t Die” Sturgill Simpsona.

7/10

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Kina Rialto. W regularnym repertuarze kina od 26 lipca.

Autor: Patryk Szczechowiak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *