Postać Huberta Meyera powinniście już kojarzyć kojarzyć z ostatniej recenzji. Kto nie czytał niech kliknie tutaj. Znany z dość kontrowersyjnych form działania bohater po pewnych wydarzeniach jakie miały miejsce w jego prywatnym życiu postanawia odpocząć od wszystkiego i przemyśleć co dalej. Jak z tym wszystkim ułożyć się w swoim życiu.
Wybiera się na Podlasie do miejscowości Narwi. Tam w ciszy, spokoju i dziczy chce dojść do równowagi ducha. Jak się jednak okazuje nie jest mu to dane. W miejscowości dochodzi do makabrycznego morderstwa małego Tymka. I w tym momencie muszę przyznać, że opis tego zdarzenia, a raczej jego efektów jest dość dramatyczny. Osoby bardziej wrażliwe mogą czuć się przytłoczone, dlatego pozwalam sobie w tym momencie o tym wspomnieć. Tymek jest, a raczej już teraz wypada pisać był, synem jednej z najbardziej rozpoznawalnych kobiet w okolicy. Kobiety związanej z środowiskiem myśliwskim. Jego ciało znaleziono właśnie w kapliczce świętego Huberta, czyli patrona myśliwych.
Jednocześnie dochodzi do zabójstwa księdza. Jak się okazuje sprawcą jest snajper. Ksiądz także powiązany był ze środowiskiem myśliwych. Jak zapewne się domyślacie sprawy te są ze sobą powiązane, a nasz bohater zostaje poproszony o pomoc przy ich wyjaśnieniu. Przeszkodą na jaką napotyka są niewyjaśnione sprawy między mieszkańcami, jak również masa sekretów. Czy naszemu śledczemu uda się kolejny raz rozwikłać tak dramatyczne morderstwa? Przekonajcie się sami sięgając po książkę.
Na koniec pozwolę sobie dodać, iż bardzo serdecznie zachęcam Was do sięgnięcia po inne książki z tej serii, czy też w ogóle tej autorki. Na pewno się nie zawiedziecie. Kunszt Katarzyny Bondy widać na każdym kroku. W słownictwie, przygotowaniu merytorycznym, budowaniu napięcia, a co najważniejsze prowadzenia w taki sposób narracji, że tak naprawdę nigdy nie można być pewnym kto jest zabójcą. Bardzo często ostatnie strony potrafią zrujnować nasze prywatne śledztwo prowadzone w czasie toczącej się opowieści.
Recenzja gościnna, autorka: AN (Piszę bo i tak tego nikt nie czyta.)