“Ikar. Legenda Mietka Kosza” reż. Maciej Pieprzyca

Ikar. Legenda Mietka Kosza kolejny raz pokazuje, że polskie kino ma coś ciekawego do zaprezentowania, a najlepsze scenariusze pisze samo życie. To niezwykle poruszający dramat o geniuszu próbującym odnaleźć się w nieprzyjaznym świecie. Do tego dochodzi znakomite aktorstwo oraz duża porcja jazzu.

Najnowszy film Macieja Pieprzycy pokazuje życie Mietka Kosza. Jazzmana, który w ogólnej świadomości Polaków nie jest tak rozpoznawalny jak chociażby Krzysztof Komeda, ale dzięki swojemu talentowi może być porównywany z największymi twórcami. Wbrew pozorom nie jest to biografia skupiająca się na ukazaniu życia tego wybitnego muzyka. To raczej studium człowieka samotnego, wyalienowanego, niezrozumiałego, próbującego znaleźć swoje miejsce w świecie.

Reżyser co jakiś czas powraca do młodości muzyka. Prezentuje skrawki wydarzeń z przeszłości, które ukształtowały osobę jaką stał się Kosz w dorosłym życiu. Już od najmłodszych lat wymykał się wszelkim konwencją, czego nie potrafili zrozumieć otaczający go ludzie. Nauczycielka gry na pianinie nie pojmowała jak ktoś z takim talentem i umiejętnościami na wygranie Konkursu Chopinowskiego, woli grać eksperymentalny, improwizowany jazz.


“Ikar. Legenda Mietka Kosza” reż. Maciej Pieprzyca

Słowa uznania należą się także za sposób ukazania niepełnosprawności głównego bohatera. Pieprzyca co pewien czas serwuje na ekranie zaciemnienia, rozmazane obrazy prezentujące postrzeganie świata przez Kosza, zanim całkowicie stracił wzrok. Genialnie uwidoczniono również jego nadwrażliwość na dźwięki. Niejednokrotnie w chwilach potencjalnej ciszy słyszymy straszne, przeszywające dźwięki, na które zwykle nie zwracamy uwagi. I chodź za każdym razem widzowie mają grymas bólu na twarzy to zabieg ten doskonale uwypukla, jakie katusze przechodził muzyk w wydawałoby się zwykłych sytuacjach.

W tym momencie należy też wspomnieć o wyśmienitej kreacji Damiana Ogrodnika. Bezsprzecznie jest to obecnie jeden z najlepszych polskich aktorów młodego pokolenia. Oprócz niezwykłego talentu aktorskiego, posiada on umiejętność doboru ciekawych, wymagających ról, które zostają z widzami na dłużej. Nie inaczej jest w tym przypadku. Ogrodnik brawurowo odgrywa rolę niezwykłego jazzmana. W jego grze nie ma przesady, ani przerysowania. Doskonale balansuje emocjami swojego bohatera, który był postacią niezwykle złożoną. Czasami widzimy tu skromnego muzyka, który po chwili przeradza się w niezwykle pewnego siebie jazzmana, zdającego sobie sprawę ze skali posiadanego talentu.


“Ikar. Legenda Mietka Kosza” reż. Maciej Pieprzyca

Drugą mocną stroną filmu jest oczywiście muzyka. Nie może być inaczej, gdy za warstwę dźwiękową odpowiada genialny polski jazzman Leszek Możdżer. W jednej ze scen zarówno on jak i reżyser puszczają do nas oko. Widzimy grającego na pianinie Leszka, do którego nagle podchodzi Mietek Kosz i daje wskazówki co powinien robić aby lepiej grać. Ten mały epizod świetnie pokazuje jak wiele dystansu mają do siebie twórcy.

Ikar. Legenda Mietka Kosza to kolejny obraz udowadniający, że polskie kino po latach stagnacji odradza się. Po seansie zrozumiałem zachwyty gości tegorocznego Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni oraz liczbę przyznanych filmowi nagród. Jest to pozycja obowiązkowa dla fanów jazzu, ale też niezwykłych historii pisanych przez życie.

7/10
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Kina Rialto. W regularnym repertuarze kina od 18 października.

https://www.youtube.com/watch?v=1wNEBDHyxkY

Patryk Szczechowiak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *