Na ekranach naszych kin pojawiła się najnowsza komedia Dany’ego Boona „Agentka specjalnej troski”. Najpopularniejszy obecnie twórca komediowy nad Sekwaną, po raz kolejny zaprasza widzów na szaloną zabawę. Tym razem punktem wyjścia jest stara jak świat komediowa zasada, żeby w stado samców alfa wsadzić kobietę (automatycznie na myśl przychodzi kultowa dziś komedia „Szeregowiec Benjamin”). Czy i tym razem się udało?
Tym razem Dany Boon przesunął się na drugi plan, a gwiazdą została Alice Pol. Nie jest to pierwsze ekranowe spotkanie tej dwójki. Pracowali już ze sobą chociażby przy filmie „Przychodzi facet do lekarza”. Jo to ambitna, pracowita jednak bardzo niezdarna policjantka, która marzy o dostaniu się do elitarnej jednostki RAID. I pewnie nigdy by się jej to nie udało, gdyby nie drobna pomoc ojca, czyli… ministra spraw wewnętrznych.
Od momentu dostania się jej do jednostki jesteśmy zalewani dowcipami oraz żartami sytuacyjnymi. Kolejne niezdarne poczynania nowej rekrutki potrafią wywołać uśmiech na twarzy. Do tego Dany Bonn czasami wrzuca jakiś zabawny szowinistyczny kawałek, ponieważ nie może sobie poradzić z porzuceniem przez żonę i jest sceptycznie nastawiony do kobiet. Wszystko to sprawdza się bardzo dobrze. Jeżeli ktoś darzy sentymentem zwariowane komedie lat 80-tych nie będzie zawiedziony.
Niestety muszę do tych pochlebstw wrzucić łyżkę dziegciu. Jak dla mnie za dużo czasu poświęcono wątkom pobocznym. Kłopoty z narzeczonym czy ojcem niepotrzebnie tylko spowalniają akcję i wybijają widza z rytmu. Ja wiem jakie prawa rządzą filmem, jednak wprowadzony dodatkowo wątek romantyczny między głównymi bohaterami ewidentnie źle działa na odbiór filmu. Jo z ambitnej, niezależnej kobiety staje się typową babką, która szuka miłości. Takie działanie wydaje mi się niespójne dla tej postaci. Na koniec należy wspomnieć o głównym złoczyńcy, który niestety jest strasznie przerysowany, a to co wyrabia w finale woła o pomstę do nieba.
Czy zatem „Agentka specjalnej troski” to słaby film? Absolutnie nie. Pierwsza część jest świetnie zrobiona, dynamiczna, żarty są naprawdę zabawne. Potem poziom trochę spada, ale i tak film jako całość dobrze się sprawdzi po ciężkim dniu pracy. Ja wyszedłem z seansu zadowolony i zrelaksowany. Niezła odtrutka od naszej szarej rzeczywistości.
6/10
Recenzja powstała dzięki uprzejmości Kina Rialto w Poznaniu.