Mogliby nazwać mnie jakkolwiek, jednak nie bez powodu wybrali anonimowe miano „Jane Doe”. Słyszę szepty. Uważają mnie za kogoś, kto dla nich znaczy niewiele więcej niż niezidentyfikowany żywy trup. I tak mnie traktują. Trącają, popychają, szturchają, szarpią. Wszyscy oni chcą sprowokować mnie do jakiejś reakcji. Ale ich wysiłki spełzają na niczym. Dwa lata, sześć miesięcy, czternaście dni, jedenaście godzin i szesnaście minut. Od tak dawna przebywam w zamknięciu, odizolowana od świata. Od tak dawna starają się wydobyć ze mnie informację, dzień po dniu. Od tak dawna jestem poddawana eksperymentom, godzina po godzinie, tydzień za tygodniem. 

Czy już ten cytat nie sprawia, że chce się więcej i więcej? W moim przypadku właśnie tak jest. I tak, od razu mogę to powiedzieć – ta książka, która zdecydowanie mi się podobała. I na moją ocenę nie ma tylko wpływu fakt, iż została ona wysoko oceniona przez Sarah J. Maas. Historia wciąga od samego początku. Poznajemy naszą główną bohaterkę, kobietę, która nie mówi, ponieważ wszystko co powie staje się realne. Dość ciekawa sprawa prawda? Sama postanowiła się odizolować, aby nie działy się wokół niej złe rzeczy. Przestała się odzywać i zamknęła się w szpitalu psychiatrycznym.

Milczenie ma zapobiec dalszemu rozwijaniu się jej mocy. Z czasem Jane Doe zaczęła interesować się organizacja rządowa, która uznała ją za ciekawy przypadek. Została przeniesiona w inne miejsce i tam właśnie zaczęła się droga przez mękę dla naszej bohaterki. Każdy dzień wyglądał tak samo: ćwiczenia, jedzenie, badania, eksperymenty, rozmowy. Każdy dzień taki sam. W każdym dniu tortury i cierpienia, których celem było zmuszenie jej do mówienia, a ona mówić nie chciała. Nie chciała, bo wiedziała jakie będą tego konsekwencje. 

I tak też ta cała sytuacja trwała ponad dwa lata. Dwa lata codziennie powtarzającego się schematu. Aż tu nagle przyszedł dzień, w którym zamiast powrócić do swojej celi na odpoczynek po kolejnym ciężkim dniu eksperymentów zostaje ona poprowadzona do całkiem innego miejsca. Jej zdziwienie jest ogromne jednak podporządkowuje się wydawanym rozkazom, ponieważ wie co grozi za ich nie wykonanie. 

Jak się okazuje władza chce ostatni raz spróbować ją złamać, dlatego też na jej drodze stawiają Landona Warda. Tajemniczego mężczyznę, który stwarza wrażenie jakoby zależało mu na relacji z naszą bohaterką. W tym właśnie momencie zaczyna się rozwijać szczególna więź między tymi postaciami. Obiekt Sześć- Osiem- Cztery mimo wielkiej determinacji zaczyna ulegać łagodności mężczyzny. Z czasem zaobserwować możemy, iż bariery i mury jakie wybudowała wokół siebie nasza bohaterka zaczynają się kruszyć. 

Wszystko jednak zmienia niefortunny wypadek. To on sprawia, że Jane Doe w końcu przemawia, a to porusza lawinę kolejnych wydarzeń. Jakie to? Sięgnijcie po książkę i przekonajcie się sami. Na koniec dodam tylko. że jest to książka o sile człowieka, przyjaźni oraz tym, iż przeszłość zawsze nas dopadnie.

Recenzja gościnna, autorka: AN (Piszę bo i tak tego nikt nie czyta.)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *