Tym razem w moje ręce wpadł nietuzinkowy Volkswagen. Odważna stylistyka jednym się podoba, innym nie, ale wreszcie VW stworzył auto, które nie musi się wszystkim podobać. Żeby sprawdzić jak sprawuje się Taigo i czy to ciekawy wybór z pośród gamy producenta postanowiłem cofnąć się w czasie i odwiedzić dawną polską wieś.

Rok temu odwiedziłem Wolsztyn przy okazji testu Kii Sportage. Wtedy celem podróży była tamtejsza parowozownia. Wracając, przypadkiem natknąłem się na Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski. Obiecałem sobie, że jeszcze tam wrócę i słowa dotrzymałem. Wyjątkowe miejsce wymagało wyjątkowego auta. Taigo od razu rzuca się w oczy. To taki miejski SUV coupe, obok którego nie przejdziemy obojętnie. Volkswagen słynie raczej z zachowawczej stylistyki i dzięki temu podoba się właściwie wszystkim. W tym przypadku graficy trochę poszaleli, co zaowocowało autem, o którego wyglądzie się dyskutuje. Brawo za odwagę! Nieistotne, czy się komuś podoba, czy nie. Ważne, że nie mijamy go obojętnie.

Mnie ta stylistyka kupuje. Ścięty tył być może sprawia, że auto jest mniej praktyczne, ale za to przyjemne dla oka. Bagażnik i tak mieści 440 litrów, więc nie ma się czego czepiać. Wystarczy nawet na małe wakacje. Natomiast Taigo ma bardzo ładną linię nadwozia. Przyjemnie patrzy się na niego z boku lub pod delikatnym kątem. Przednie reflektory nadają mu odrobinę agresywności. Mam wrażenie, że zdjęcia nie do końca to oddają. Sprawia wrażenie masywnego, ale zwinnego. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to tył. Nadal nie rozumiem tworzenia atrap układu wydechowego. Po za tym, o ile pod kątem auto prezentuje się naprawdę fajnie, o tyle sam tył jest zbyt ciężki i przysadzisty. Dla wielu pewnie nie jest to wada, ale przecież do czegoś muszę się przyczepić.

Taigo czepiał się jeden z dziennikarzy motoryzacyjnych, którego bardzo lubię. Stąd gdy już miałem zasiąść w środku i odpalić silnik pojawiły się spore obawy. I nie wiem, czy testując to auto, pan redaktor miał zły dzień, ale ja tym samochodem byłem zachwycony. Nie jeździłem wieloma VW, jednak ten egzemplarz chyba stał się moim ulubionym autem niemieckiej marki. Mam tu wszystko czego potrzebuję, bez specjalnego kombinowania. To co się rzuca w oczy, a raczej pośladki to świetne siedzenia. Fotel kierowcy jest wygodny, dobrze trzyma w zakrętach i bez problemu pozwala zająć odpowiednią pozycję za kierownicą. Na tylnej kanapie też jest sporo miejsca, co pozwala na dłuższą podróż w większym gronie.

Kierownica dobrze leży w dłoniach, a umieszczone na niej fizyczne przyciski i funkcje sprawiają, że właściwie nie trzeba odrywać od niej rąk. No chyba, że chcemy zmienić ustawiania klimatyzacji. W tym przypadku producent ponownie stawia na w pełni dotykowy panel. Klikałem po nim dobre kilka minut i chociaż chciałbym narzekać to nie mogę tego zrobić. Naprawdę działał dobrze i momentalnie reagował na nacisk. Nadal wolę fizyczne pokrętła, ale być może to bardziej kwestia przyzwyczajenia niż funkcjonalności. System inforozrywki działa płynnie i bez zarzutów. Podstawowe funkcje są łatwo dostępne i obsługa nie powinna nikomu sprawić problemu. Ekran jest też ładnie wkomponowany w deskę rozdzielczą. W dobie wystających tabletów to miła odmiana. Za to dla lubiących zabawy z wyświetlaczami, Taigo proponuje naprawdę sporo możliwości konfiguracji ekranu przed kierowcą. Możemy wybierać spośród trzech stylistyk i całego mnóstwa informacji, które chcemy mieć pod ręką. każdy powinien znaleźć układ odpowiedni dla swoich potrzeb.

Funkcjonalne nie są natomiast miejsca na kubki.  Zostały zbyt cofnięte przez co dostęp do nich jest utrudniony. Właściwie w miarę wygodnie korzysta się tylko z jednego. Drugi za bardzo chowa się pod podłokietnikiem. Jeżeli jak ja lubicie popijać kawę w trasie i macie kawoholika za towarzysza możecie mieć mały problem. Jest jeszcze jedna rzecz, do której mogę się przyczepić. Taigo posiada bardzo małą tylną szybę. W dodatku umiejscowiona jest wysoko, co znacznie ogranicza widoczność. Nie byłby to żaden problem, gdyby samochód miał kamerę cofania. Mój egzemplarz niestety jej nie posiadał. Jeżeli zechcecie nabyć to auto bezwzględnie ją dokupcie, naprawdę się przyda.

No ale czas na najważniejsze, czyli wrażenia z jazdy. Jak wspomniałem pozycja za kierownicą jest bardzo dobra. Testowany egzemplarz posiadał benzynowy silnik czterocylindrowy 1.5 TSI o mocy 150 KM. Jest to optymalny wybór dla tego auta. Zapewnia mu odpowiednią dynamikę zarówno w mieście jak i trasie. Jazda z prędkością autostradową to dla niego żaden problem. Pozostaje elastyczny nawet przy wyższych prędkościach, dlatego wyprzedzanie przy 120-130 km/h to drobnostka. Pewnie jest to też zasługa dobrze sprawującej się automatycznej 7‑biegowej skrzyni DSG. Działała płynnie, bez specjalnych opóźnień. W dodatku nie jest to samochód paliwożerny. Średnia z testu wyniosła poniżej 7 litrów, a gdybym się postarał, pewnie mocno zbliżyłbym się do 6. Taigo naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie swoimi właściwościami jezdnymi. To jedno z tych aut, które dobrze radzą sobie w mieście, ale i chętnie zabiorą nas w dłuższą podróż.

Moja nie była, aż tak daleka, ponieważ z Poznania do Wolsztyna jest raptem 80 kilometrów. I chociaż jak wspomniałem sama jazda była bardzo przyjemna, to finał podróży był nie mniejszą atrakcją. Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski to miejsce wyjątkowe nie tylko architektonicznie, ale też historycznie. Pozwala nam na podróż do przeszłości i poznanie życia ludzi sprzed kilku wieków. Jeżeli kochacie wieś, historię, albo zwyczajnie macie ochotę na miły spacer w pięknej scenerii, koniecznie zarżyjcie do Skansenu Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski w Wolsztynie. Więcej na jego temat piszę tutaj.

Powoli czas na podsumowanie. Taigo wbrew obawom okazało się bardzo miłym zaskoczeniem. Oczywiście przyjmuję, że może komuś nie przypaść do gustu, jak chociażby wspomnianemu dziennikarzowi. Wszystko zależy, czego oczekujemy od danego auta. Oprócz niepraktycznego umieszczenia cup holderów nie mogę się go czepiać. Świetna pozycja za kierownicą oraz silnik sprawiają, że podróż Taigo odbywa się w komfortowych warunkach, a to jest dla mnie najistotniejsze. Nawet dłuższa przejażdżka nie męczy i zostaje nam mnóstwo energii (jak w moim przypadku) na zwiedzanie. Pojemność bagażnika być może jest trochę ograniczona przez nadwozie typu coupe, ale i tak jest jej wystarczająco dużo, a nadwozie prezentuje się lepiej. Największy problem mam z samą nazwą, ponieważ co chwilę mówiłem o nim Tiago mając w głowie byłego reprezentanta Polski Tiago Cionka;)

Więcej zdjęć Tiguana znajdziecie na moim instagramie.

Auto do testu udostępniła Volkswagen Grupa Cichy-Zasada Oddział w Przeźmierowie

Poznańska 33, 62-081 Przeźmierowo, tel. 61 816 38 50

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *