W ubiegłą sobotę w Sali Ziemi na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich odbył się niezwykły koncert muzyki filmowej w wykonaniu Orkiestry Maximus. Pod batutą Michała Kocimskiego zabrzmiały zarówno znane hity, jak i mniej popularne utwory, a wszystko to w wyjątkowych aranżacjach, które sprawiły, że wieczór był niezapomniany.

Niezwykłe Aranżacje i Eksperymenty Muzyczne

Koncert rozpoczął się od ikonicznego motywu z “Mission Impossible”, serii który od lat obecny jest na ekranach kin i na stałe wpisał się w historię muzyki filmowej. Dalej było już tylko ciekawiej. Michał Kocimski podszedł do utworów z niezwykłą inwencją, nadając im nowy, świeży charakter. Przykładem jest motyw przewodni z “Ojca Chrzestnego”, gdzie tradycyjne brzmienie fortepianu zastąpiła gitara elektryczna, tworząc piorunujący efekt na sali koncertowej. Podobnie, motyw spadającego piórka z “Forresta Gumpa” zyskał nową odsłonę dzięki zastąpieniu klawiszy fortepianu fletami, co zaskoczyło i zachwyciło publiczność. Wieczór obfitował w wiele takich muzycznych eksperymentów.

James Bond: Rozczarowanie z błyskiem świateł

Na takim koncercie, nie mogło zabraknąć utworów z serii o najsłynniejszym brytyjskim agencie. Główny motyw Jamesa Bonda wypadł świetnie, ale wykonanie “Live and Let Die” i “Skyfall” okazał się nieco rozczarowujący. Nie wiem, czy to kwestia tych utworów, aranżacji muzycznej, czy… oślepiających świateł. Niestety, ale przy tych utworach reflektory były tak ustawione, że przez cały segment muzyczny praktycznie nic nie widziałem. W tej kwestii mam olbrzymi zarzut dla oświetleniowców, ponieważ zapewne taki sam problem mieli inni słuchacze, tylko w innych momentach. Ale po też łyżce dziegciu, wracam do miodu

Katarzyna Łaska skrada show

Absolutną gwiazdą wieczoru okazała się Katarzyna Łaska. Pełna energii, z genialnym wokalem i niezwykłą charyzmą, skradła moje serce. Wykonała m.in. znane wszystkim “Mam tę moc” (to ona śpiewa ten utór w oryginale), a także doskonale sprawdziła się w każdym innym utworze. Towarzyszył jej Janusz Kruciński, a ich wykonanie “Moon River” ze “Śniadania u Tiffany’ego” było wzruszające i nostalgiczne. Mimo, że Janusz Kruciński również zaskoczył kilkakrotnie na scenie, tej nocy został przyćmiony przez swoją wspaniałą koleżankę.

Wyjątkowy Repertuar i Poszukiwanie Nowości

W repertuarze nie zabrakło klasyków, takich jak “My Heart Will Go On” czy “Shallow”, ale na szczęście pojawiły się również mniej znane utwory, co było niezwykle odświeżające. Bardzo doceniam takie podejście. Trochę ryzykowne, nieoczywiste i zaskakujące. Strasznie nie lubię bezpiecznych koncertów obfitujących tylko w największe hity.

Mimo chwilowych niedogodności z oświetleniem i drobnym rozczarowaniem związanym z Jamesem Bondem to cały wieczór był niezwykle udany. Największe wrażenie zrobiły na mnie aranżacje wydawałoby się dobrze znanych utworów. W końcu jeżeli chcę posłuchać oryginału w czystej formie to mogę włączyć sobie utwór w domu z płyty. Od koncertów zawsze oczekuję czegoś więcej i w tym przypadku to otrzymałem.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *