W ostatni piątek mieliśmy przyjemność odwiedzić PixelXL, nową atrakcję na mapie Poznania. To interaktywne maty złożone z podświetlanych kafli, które zamieniają podłogę w planszę do gry. Postanowiliśmy sprawdzić, czy zabawa jest naprawdę tak dobra, jak wygląda na Instagramie.

Na początku przyznam szczerze – trochę bałem się o swoje zdrowie. Organizator zaproponował nam aż dwie godziny zabawy. Tyle czasu skakania i biegania? Brzmi jak wyzwanie, szczególnie dla prawie 40-letniego dziadersa i boomera w jednym. I choć PixelXL to świetna alternatywa dla aerobików i innych nudnych aktywności na siłowni, to dzięki szerokiemu wachlarzowi gier nawet osoby z gorszą kondycją nie muszą się obawiać. (A swoją drogą – przypadek, że tuż pod szyldem PixelXL na Świętym Marcinie, jest reklama lekarza?)

Skarpety – ważna rzecz na start

Przed wejściem na matę trzeba zdjąć buty. My skorzystaliśmy z firmowych antypoślizgowych skarpet – kosztują 10 zł, ale znacznie podnoszą komfort zabawy. Próbowaliśmy też grać w zwykłych skarpetach i da się, ale różnica w przyczepności jest odczuwalna. Jeśli planujecie wracać częściej – warto zainwestować.

Zaczynamy zabawę

Po krótkim instruktażu od sympatycznej obsługi, wybieramy grę na ekranie przy macie i ruszamy do akcji. Można zacząć od krótkiej instrukcji obsługi, ale my szybko przeszliśmy do konkretów.

Taniec z gwiazdami i… lawa!

Do wyboru jest kilkanaście rodzajów gier. Dodatkowo możemy wybierać poziom ich trudności. Obstawiam, że jedną z najczęściej wybieranych pozycji jest tańczenie do popularnych piosenek. To naprawdę wciągająca rozrywka, która gwarantuje świetną zabawę Przetańczyliśmy większość dostępnych utworów na różnych stopniach trudności i z czystym sumieniem polecamy tę grę. Kapitalnie bawiliśmy się również podczas unikania lawy. Ta klasyczna i dobrze znana gra, w wydaniu kafelkowym sprawdza się znakomicie.

Wśród proponowanych gier dominują zręcznościowi i nic w tym dziwnego. Dają one najwięcej frajdy i sprawiają, że śmiejemy się od ucha do ucha. Natomiast, gdy dopadnie nas zmęczenie możemy sięgnąć po inne tytuły. W ramach relaksu, stąpając po odpowiednich kaflach możemy stworzyć obraz albo zagrać w quiz. Obie te gry są bardzo fajne, a przy okazji pozwalają chwilę odpocząć.

Dla dzieci, ale nie tylko

Chociaż wydaje mi się, że grupą docelową tego miejsca są najmłodsi to ich opiekunowie także nie powinni narzekać. Obok nas grupa rodziców zorganizowała zabawę dla swoich pociech – dzieci szalały z animatorem, a dorośli odpoczywali przy kawie. PixelXL zadbało o komfort tych, którzy nie biorą udziału w grze – są miejsca do siedzenia i dostęp do napojów.

Dziaders kontra PixelXL

Przyznam, że na początku też nie byłem przekonany do tego miejsca. Myślałem, że to coś typowo dla dzieci, a ja szybko się znudzę i pójdę po wspomnianą kawę. Natomiast… totalnie się myliłem. PixelXL to świetna rozrywka dla dużych i małych, sprawdzi się na firmową integrację, wyjście ze znajomymi, a nawet jako alternatywa dla siłowni. Taka godzinna sesja to świetna dawka endorfin.

Ceny

Wejściówki zaczynają się od 35 zł od osoby, a cena rośnie w zależności od dnia, godziny i liczby uczestników. Patrząc na to, ile radości daje ta zabawa, to naprawdę rozsądna kwota.

Ale co ja tam będę więcej pisał. Zamiast czytać moje wypociny – po prostu wybierzcie się do PixelXL i sprawdźcie sami, czy to rzeczywiście tak dobra zabawa. Ja już wiem, że tak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *