Lokalny Fyrtel

To co najciekawsze w Poznaniu i okolicach




Film

Armia umarłych. Heist movie i zombie


Armia umarłych, reż. Zack Snyder

Zack Snyder nareszcie odchodzi od ponurej, mrocznej stylistyki na rzecz dobrej zabawy i akcji. Nie brakuje oczywiście teledyskowych ujęć i uwielbianych przez reżysera slow motion. Mimo wszystko udało mu się stworzyć coś innego, niż w ostatnich latach. Pytanie czy efekt końcowy jest zadowalający?

Netflix rzucił grubą kasą i powiedział Snyderowi, że ma zrobić hit. Oglądając Armię umarłych mam wrażenie, że dano mu także sporo wolności twórczej. Kto pozwala sobie za stworzenie kina popularnego, które trwa 2,5 godziny? Na szczęście inaczej niż w przypadku jego ostatnich filmów, czas mija tu bardzo szybko, mimo wielu scen kręconych w zwolnionym tempie.


Armia umarłych, reż. Zack Snyder

Historia prosta jak budowa cepa. Las Vegas opanowały zombie (chociaż w filmie ludzie różnie je nazywają). Miasto jest otoczone murem i niedługo ma zostać zrównane z ziemią, żeby pozbyć się zarazy. Pewien bogacz pragnie zdobyć pieniądze zgromadzone w jednym sejfie, więc udaje się do weterana, który nie radzi sobie z życiem i pracuje w burgerowni. Ten po krótkim namyśle się zgadza i montuje ekipę, która ma dokonać skoku, przedzierając się przez hordy zombie.

Dalej też jest klasycznie. Postaci są mocno przerysowane. bohaterowie mają tyle broni, że nie wiadomo jak są w stanie ją unieść. Dodatkowo oczywiście naszego bohatera dopada mroczna przeszłość i problemy rodzinne. Brzmi jak tysiąc innych filmów, ale na ekranie to się sprawdza. Snyder nie skupia się mocno na dramacie i nie tracimy czasu na moralne rozkimny. Stawia na akcję, widowiskowe ujęcia, a we wszystko wplata trochę humoru. Czyli mamy wszystko czego wymagam od niezobowiązującej rozrywki na wieczór.


Armia umarłych, reż. Zack Snyder

Twórcy nabijają się z wszechobecnej poprawności politycznej oraz konsumpcjonizmu. W pewnym momencie pada nawet słowo rodzina, co oczywiście przywodzi na myśl, kochaną przez miliony serię Szybcy i wściekli. O ile tamta seria w moich oczach zatraciła swojego ducha i dawno przekroczyła granicę absurdu, tak w tym przypadku reżyser przystopował w odpowiednim momencie.

Do tego reżyser zachowuje dystans do samego siebie. Nawet jedna z bohaterek twierdzi, że zombie w pelerynie to za dużo. Mamy też tu tygrysa zombie. Brzmi niedorzecznie, ale na ekranie sprawdza się dobrze. Nie brakuje też teledyskowych scen przyprawionych świetnie (czyt. zabawnie) dobraną muzyką. Skonstruowany świat ma w sobie potencjał i jestem pewien, że jeżeli tylko Netflix będzie zadowolony z wyników oglądalności powstaną kolejne produkcję osadzone w tym uniwersum.


Armia umarłych, reż. Zack Snyder

Jak wspominałem seans jak na obecne standardy jest bardzo długi. Na szczęście nie ma tu specjalnie dużo dłużyzn, akcja jest dynamiczna, a seans mija zaskakująco szybko. Film w 100% spełnia swoją rolę. Prosta i głupia rozrywka na wieczór, która w przeciwieństwie do wielu podobnych nie jest nudna. I chociaż same zakończenie rozczarowuje, to doceniam wykonaną pracę i miło było wreszcie zobaczyć dobrze zrobione kino popularne.

7/10 (powinno być 6, ale punkcik za to, że Zack Snyder jednak nadal potrafi)

Patryk Szczechowiak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *