W czasie swoich wędrówek po Wielkopolsce natknąłem się na wyjątkowe miejsce. W miejscowości Maksymilianowo znajduje się mały zakład, w którym wypalane są kawy i destylowane wyjątkowe alkohole.
Drake to mała firma zrodzona z pasji. Mieści się na trasie między Grodziskiem Wielkopolskim, a Kościanem. Właściciel Krzysztof Kaczor nie tylko ugościł mnie w swoich progach, ale i z ogromnym entuzjazmem opowiadał o swojej firmie. Cofnął się w czasie, aż do roku 1994 i czarnej porzeczki. Gdy interes zaczął być nieopłacalny pojawił się w rodzinie pomysł domowych konfitur, które o zgrozo zasmakowały znajomym. Niestety warunki nie pozwalały na przemysłową produkcję, więc trzeba było wymyślić coś innego. Kroki skierowano w stronę alkoholi i właściciele hobbystycznie stworzyli wino porzeczkowe. Na szczęście nie poprzestali na tym i w 2013 roku postanowili zbudować winiarnię. Zamiast winogron postawili na lokalne owoce jak jabłka, maliny, gruszki aronia i oczywiście czarna porzeczka.
Po spełnianiu szeregu wymogów i pokonaniu przeciwności w 2020 roku oficjalnie mogli pochwalić się własnym winem. Jak widać długo musiało leżakować, aż urzędnicy wszystko sprawdzili. Ale się opłaciło. W tej chwili produkcja idzie pełną parą. Oczywiście podstawą dobrego produktu są wysokiej jakości surowce. Stosowane owoce pochodzą z Wielkopolski, dzięki czemu Drake może poszczycić się znakiem Sieci Dziedzictwa Kulinarnego Wielkopolski. Ale nie samymi winami człowiek żyje.
Pojawił się pomysł, aby te same lokalne produkty wykorzystać do stworzenia destylatów owocowych. Trzeba było teraz poszukać destylarki. Zakupione urządzenie oprócz swoich właściwych funkcji cieszy również oko. Taki był też pierwotny zamysł. Każdy kto przyjedzie tu na miejsce, może nie tylko posłuchać opowieści o alkoholach, ale i nacieszyć oczy piękna, miedzianą destylarką. Wszystkie pozwolenia uzyskano w 2018 roku i można było ruszyć z produkcją destylatów OVII. No ale nie samym alkoholem człowiek żyje,
I na to też mamy tu odpowiedź. W pomieszczeniu po drugiej stronie znajduje się kawowy kącik. Mamy tu urządzenie do wypalania kawy, które dokładnie jak destylarka, oprócz swoich funkcji roboczych cieszy też oczy. Obok stoi ekspres, z którego możemy otrzymać pyszną wypalaną na miejscu kawę. Dowiecie się też wiele ciekawych rzeczy o tej najpopularniejszej na świecie używce. Mnie najbardziej zauroczyła opowieść o świeżej kawie (wreszcie wiem czym jest) której jednak nie przytoczę. Jeżeli chcecie ją poznać musicie sami tam pojechać.
Każdy chętny może zadzwonić do pana Krzysztofa Kaczora i umówić się na takie spotkanie jak ja. Oprócz ciekawych opowieści na miejscu przewidziana jest również degustacja. O ile z kawą nie ma problemu, to jeżeli zapragniecie zagłębić się w świat alkoholi musicie ciągnąc słomki kto prowadzi auto w drodze powrotnej. Naprawdę warto tu zajrzeć. Budujące jest, że takie miejsca w Wielkopolsce istnieją. Szkoda, że są stosunkowo mało znane.
Oczywiście to tylko fragment tego co można napisać o tym miejscu. Nie chcę wam jednak psuć zabawy i nadmiernie się rozpisywać. Zachęcam do samodzielnej wycieczki. Więcej informacji i dane kontaktowe znajdziecie tutaj. A ja tymczasem idę spróbować destylatu z kwiatu czarnego bzu, który postanowiłem zabrać ze sobą do domu.