Ostatnia kolejka odbyła się bez zaskoczeń. Czołowa czwórka solidarnie wygrała swoje mecze, przez co w górze tabeli nie zaszły żadne zmiany.

Lech już w piątek mierzył się z Zagłębiem. Lublinianie po dobrym występie z Legią mieli wyraźną ochotę na pokrzyżowanie planów kolejnemu pretendentowi do tytułu. Nie było mowy o grze na remis, każda z drużyn wyszła z nastawieniem zdobycia kompletu punktów. Jednak to poznaniacy wyszli zwycięsko z tego boju po bramce Christiana Gytkjaera w 52 minucie. Snajper Kolejorza wyraźnie odżył w końcówce sezonu i w ostatnich meczach nie zawodzi. Zawodnicy z Poznania nie mieli jednak najlepszego dnia, co zauważył także trener Bjelica. Po strzeleniu bramki wprowadził na murawę dodatkowego obrońcę, chcąc utrzymać korzystny wynik do końca.

Plan został zrealizowany co było niezwykle ważne, ponieważ nikt nie brał pod uwagę sytuacji sprzed tygodnia gdy to czołówka solidarnie przegrała swoje mecze. Zwycięstwo pozwoliło Lechitom na pozostanie w fotelu lidera. Swoje mecze wygrały także pozostałe drużyny z czołówki, stąd różniące są niewielkie. Wyraźnie jednak zarysowała się czołowa trójka, która rozegra walkę o mistrzostwo między sobą. Mało prawdopodobne, żeby ktoś jeszcze włączył się do walki o tytuł. Na czwartej pozycji (która może dać grę w pucharach) jest Wisła Płock. Odskoczyła ona goniącym i jeżeli utrzyma obecną formę powinna skończyć sezon na tej pozycji, co można uznać za sukces.

Kolejne mecze już za tydzień. Do Poznania przyjedzie Górnik Zabrze. Rewelacja jesieni wyraźnie wiosną straciła impet, jednak zabrzanie nadal mogą być groźni. Lech startuje z pozycji lidera, więc nie można się oglądać, tylko wygrywać kolejne mecze, a tytuł będzie w tym roku w Poznaniu.