Lokalny Fyrtel

To co najciekawsze w Poznaniu i okolicach




Film Kultura

Wożąc pana Shirley


kadr z filmu “Green Book”

Peter Farrel człowiek odpowiedzialny chociażby za film Głupi i głupszy, słynący z prostych komedii powraca z filmem innym niż te, do których nas przyzwyczaił. Green Book to fantastyczna opowieść o ludziach, która jednocześnie bawi, wzrusza, a niejednokrotnie zmusza do refleksji.

Green Book to prawdziwa historia uznanego czarnoskórego muzyka, który wyrusza w podróż samochodową na południe stanów zjednoczonych wraz z wygadanym Włochem z Bronxu. Jako wielki fan kina drogi i rozmów za kółkiem z niecierpliwością czekałem na ten film. Dodatkowo para aktorów grających główne role gwarantowała wysoki poziom aktorski.

Pierwsze skojarzenie to oczywiście słynny obraz z 1989 roku Wożąc panią Daisy. Paradoks polega na tym, że tutaj to czarny jest wożony przez białego (w co zresztą nie mogą uwierzyć niektóre osoby spotykające bohaterów). W tamtych czasach był to obraz nieprawdopodobny.

Akcja rozgrywa się w latach 60., dlatego bardzo wyraźnie mamy tu zarysowany problem rasowy. Są to czasy gdy czarni, nawet będący gwiazdami jak Shirley nie mogli np. skorzystać z toalety w miejscu gdzie grali. Nasz bohater ma też problem własnej tożsamości. Z racji koloru skóry nie jest akceptowany przez białych, jednak jego statut społeczny powoduje, że także Afroamerykanie spoglądają na niego z dystansem.

Na drugim biegunie znajduje się Tony Lip, genialnie sportretowany przez Viggo Mortensena. To stereotypowy Włoch. Pewny siebie, porywczy, wygadany i lubiący dobrze zjeść (specjalnie do roli Mortensen przytył aż 20 kilogramów). Jego żona nie wierzy, że uda mu się wytrzymać w trasie z ekstrawaganckim muzykiem przez dwa miesiące.

Ta dwójka na ekranie tworzy fantastyczną parę. Ich relacja jest szalenie naturalna. Widać dobrą chemię między aktorami, którzy zapewne otrzymają za swoje kreacje jeszcze wiele nominacji i nagród. Rzadko zdarza się tak udany casting. Trzymają oni na swoich barkach praktycznie cały film i wychodzi im to genialnie.

Green Book ukazuje prawdziwe stany zjednoczone i podziały panujące w tym kraju. Na szczęście finał historii ukazuje promyk słońca w tym mroku. Okazuje się, że nie ważne kim jesteśmy, jaki mamy kolor skóry, zawsze potrafimy się dogadać, jeżeli tylko chcemy. To bardzo optymistyczna i budująca historia, którą oglądało się z wielką przyjemnością. Życzyłbym sobie więcej takich filmów!

8/10

Autor: Patryk Szczechowiak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *