Lokalny Fyrtel

To co najciekawsze w Poznaniu i okolicach




Co warto zobaczyć Motoryzacja

Jeep Gladiator – idealne auto dla wędkarza

Jeep po wielu latach postanowił wrócić do tworzenia pick-upów. Zrobił to z przytupem ale i rozsądkiem. Wzięli swoje najpopularniejsze auto, czyli Wranglera, dodali pakę i stworzyli Gladiatora (tak wiem upraszczam). Niemniej w opinii wielu powstał w ten sposób najlepszy pick-up do jazdy w terenie na rynku. Pytanie czy w normalnych warunkach też dobrze sobie radzi?

Prawie 560 centymetrów długości, szerokość blisko 190 centymetrów (bez lusterek) i wysokość przekraczająca 190 centymetrów. Do tego ogromny rozstaw osi (348 cm.). Gladiator jak na europejskie standardy to istny potwór. 18 calowe felgi nikną przy tym kolosie i aż prosi się o większe. Zresztą z tego co się dowiedziałem sporo klientów zaraz po zakupie decyduje się na lift i większe koła. Widać wyraźnie do czego planują używać tego auta. To ogromny pojazd, który swoje prawdziwe oblicze ma pokazywać w terenie. Nieprzypadkowo został przecież stworzony na bazie kultowego Wranglera. No ale w ten teren trzeba jeszcze dojechać.

O ile byłem spokojny, że taki amator jak ja poradzi sobie Gladiatorem w lekkim ternie, o tyle miałem poważne wątpliwości co do jazdy po mieście. Okazały się niepotrzebnie. Mimo słusznych rozmiarów jego codzienne użytkowanie nie powinno nikomu sprawić większych problemów. Co więcej, taka jazda daje niebywałą frajdę. Towarzyszka z aparatem zwróciła mi uwagę, że od kiedy tylko zasiadłem za kierownicą cały czas się uśmiecham. No ale jak tego nie robić? Siedziałem wyżej niż dachy osobówek, a kształt maski sprawił, że czułem się jak kierowca amerykańskiej ciężarówki (oczywiście z zachowaniem skali). O ile w Teksasie niespecjalnie bym się wyróżniał, o tyle na naszych drogach przez chwilę zachorowałem na manię wielkości.

Mimo ogromnego promienia skrętu nie miałem większych problemów z zawracaniem nawet na węższych drogach. Oczywiście trzeba nakręcić się kierownicą trochę więcej niż w osobówce, ale uwierzcie mi, to żadne problem. Czujniki i kamery z przodu oraz z tyłu sprawdzają się świetnie i ułatwiają wykonywanie takich manewrów. Naprawdę tym kolosem zaskakująco łatwo jeździ się po mieście. Jedyny problem to oczywiście parkowanie. Nie chodzi o samą czynność, natomiast znalezienie odpowiednio dużego miejsca w Poznaniu może chwilę zająć. Ale powiedzmy sobie szczerze. Nie po to mamy pick-upa (nawet na szosowych oponach) żeby nim jeździć po mieście. Czas zatem zabrać wędki i ruszyć w trasę.

Na szosie podróż Jeepem to już wyłącznie rozkosz. Włączam adaptacyjny tempomat i delektuję się jazdą oraz widokami. Wspomniałem o wyjątkowych wymiarach, ale w tym miejscu muszę dodać też dwa słowa o ogromnym (jak na stary kontynent) silniku. W czasach downsizingu i elektryfikacji Jeep umieścił pod maską 3 litrowego diesla o mocy 264 KM. Pozwala to osiągnąć tym potworem setkę w niecałe 10 sekund!!! Pod tym kontem także pokonuje europejską konkurencje. Niestety ja z niej jakoś specjalnie nie skorzystałem. Jeżeli chcecie być jak szybcy i wściekli to poszukajcie czegoś innego. Oczywiście bez problemu pojedzie z prędkością autostradową, ale frajdy w tym żadnej. Maksymalna akceptowalna prędkość dla mnie to 110 km/h. Wtedy podróż nim jest naprawdę przyjemna. Zresztą po chwili za kółkiem ogarnął mnie taki spokój, że ani myślałem się spieszyć. Znacznie lepiej czerpać radość z chwili, a zapas mocy wykorzystać przy ciągnięciu przyczepki, w terenie, czy wyprzedzaniu.

No właśnie, mówi się, że wielkie auta kupujemy żeby zrekompensować sobie inne braki. Niestety po jeździe Gladiatorem nie mogę się z tym zgodzić. Czułem, że ja tu nic nikomu nie muszę udowadniać. I chociaż z takim motorem pod maską mogłem wyprzedzać i gnać jak szalony, to postawiłem na komfort. Zresztą dość szybko postanowiłem się zatrzymać i skorzystać z kolejnej genialnej opcji którą oferuje ten pick-up. Cztery proste ruchy, 15 sekund i mamy zdjęty dach nad głową kierowcy. Powtarzamy i pasażer obok też może podziwiać niebo. Dach wylądował na pace, a ja dalej delektowałem się jazdą i widokami. Oczywiście musiałem zwolnić. Z odkrytym dachem nie radzę przekraczać 80 km/h. Jadąc szybciej zwyczajnie stracimy całą frajdę. Najlepsze w tym wszystkim i tak jest zatrzymanie się na chwilę w jakimś uroczym miejscu (ja tych postojów miałem sporo) i podziwianie widoków wyglądając przez dach. Początkowo uważałem to za zbędny gadżet, ale bardzo szybko doceniłem takie rozwiązanie. W aucie wyprawowym, mogącym wjechać w miejsca niedostepne dla osobówek to świetna sprawa.

A takie piękne widoki miałem chociażby w Łowisku “Pstrąg” we wsi Piła koło Wronek. To naprawdę urokliwe miejsce położone zaraz przy trasie. Miłośnicy wędkowania mogą tutaj naprawdę miło spędzić czas. Do dyspozycji gości jest też restauracja, gdzie całkiem dobrze karmią. Mają również kilka miejsc noclegowych, gdyby ktoś zapragnął zostać na dłużej. A jeżeli nie uda wam się nic złowić, to przy bramie znajdziecie właściciela, który zaoferuje pyszną wędzoną rybę oraz ser. Naprawdę trudno stamtąd wyjechać niezadowolonym. Dla mnie dodatkową atrakcją była możliwość porozmawiania o samochodach. Okazało się, że to miejsce nie tylko dla miłośników łowienia ryb, ale i czterech kółek. Ludzie opowiadali mi o swoich pick-upach i Wagnerach. Widać jakie auta wędkarze lubią najbardziej. Wszystkich łączył też zachwyt nad Gladiatorem.

Po tym jak stałem się pick-upowym celebrytą postanowiłem ruszyć w dalszą drogę. Tym razem już nieutwardzoną. Oczywiście w moim przypadku nie ma mowy o jakimś upalaniu w błocie. Od tego są inni jak chociażby Terenwizja. Ja tylko pojechałem w miejsca, gdzie normalna osobówka mogłaby się nieźle napocić. Natomiast dla Gladiatora to był zwykły spacerek. Mimo ogromnej masy jakieś piaski, czy małe wzniesienia nie robiły na nim żadnego wrażenia. Muszę przyznać, że taka jazda wywoływała jeszcze większy uśmiech na mojej twarzy. Pierwszy raz jadąc lasem bałem się, że dachem zahaczę o gałęzie. Nigdy wcześniej nie fascynowała mnie jazda w terenie, ale w takim aucie autentycznie nabrałem ochoty na więcej. Będzie trzeba znaleźć jakiś ośrodek szkolenia z off-roadu. Polecacie coś?

Celowo nic nie pisałem o wyposażeniu i wnętrzu. Mamy klimatyzację, nawigację, system inforozywki i wszystko to działa. Naprawdę w tym aucie nie ma sensu skupiać się na takich rzeczach. Wnętrze jest surowe, ale dobrze wykończone i charakterem pasuje do Jeepa. Na tylnej kanapie mamy zaskakująco dużo miejsca, a pod nią umieszczono jeszcze całkiem pojemny schowek. Bardziej od takich rzeczy fascynuje mnie możliwość demontażu drzwi, przedniej szyby, czy tylnej części dachu. Ja niestety tego nie zrobiłem, ponieważ to wymaga troszkę więcej zachodu, ale w ten sposób kolejny raz widzimy z jaką myślą projektowano to auto. Jego naturalnym środowiskiem jest teren. No i wypadałoby też napisać dwa słowa o pace, w końcu to pick-up.

Długość skrzyni załadunkowej wynosi 153 centymetry i przewieziemy na niej ok. 600 kilogramów (w zależności od wersji) ładunku. Piszę to dla zasady, ponieważ dla mnie to nudy. Jak pisałem powyżej miejsca w kabinie jest sporo. Paka zmieści wszystko co potrzeba nawet na 5 osobowy wyjazd. Możemy zaparkować blisko jeziora usiąść na klapie i łowić ryby. Albo zatrzymać się gdziekolwiek uda nam się wjechać, usiąść na pace i po prostu podziwiać widoki. Właśnie takie zastosowanie widzę dla tego auta. Ono zwyczajnie jest zbyt fajne do bycia wołem roboczym (i zbyt drogie). Jeżeli szukacie samochodu do wożenia sprzętów na budowę i tak zapewne sięgniecie po coś innego. Jeżeli natomiast lubicie pojeździć mniej uczęszczanymi szlakami, a przy okazji zabrać trochę gratów na biwak, to jest dla was idealna propozycja.

Jako, że akcja dzieje się w Poznaniu muszę rozwinąć temat ceny. Pod tym kątem Jeep też bije konkurencję na głowę. Ceny katalogowe zaczynają się od 290 tys. zł, a kończą w okolicach nawet 370 tys. zł., co sprawia, że jest droższy od większości pick-upów. Nawet po upustach, odliczeniu VAT-u itd. cena nadal będzie kosmiczna, ale czy na pewno? To klasyczna terenówka zbudowana na ramie. Jeżeli mówimy o dzielności terenowej i mocy to przewyższa konkurencję (tak mówią i piszą mądrzejsi ode mnie znający się na off-roadzie). Mamy tu propozycję dla miłośników dużych aut i wypadów za miasto. Autentycznie szkoda takiego cuda do wożenia cementu na budowę. To może być jego dodatkowa funkcja. Gladiator został stworzony do zabawy i dawania przyjemności. Jest jednym z tych aut, które bardziej kupujemy sercem niż rozumem. W takim przypadku ta cena nie wygląda już tak źle. Zapewniam, że na weekendowy wyjazd wędkarski sprawdzi się doskonale.

Po więcej zdjęć zapraszam na mój instagram

Auto do testu użyczył mi salon Voyager Group

Świętego Michała 20, 61-023 Poznań, tel. 61 628 66 88

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *