Pojazdy elektryczne zyskują coraz większą popularność. Stają się poważną alternatywą dla tradycyjnych środków transportu, szczególnie w mieście. Korzystając z ładnej pogody, postanowiłem sprawdzić o co to całe zamieszanie i czy sam znalazłbym coś dla siebie.
Sytuacja wywołana pandemią koronawirusa jest bezprecedensowa. Na chwilę zatrzymał się właściwie cały świat. Oprócz wielu tragedii i trudności, obecna rzeczywistość wymusza na nas zmianę swoich zachowań i przyzwyczajeń. Szczególnie widoczne jest to w przypadku poruszania się po mieście. Liczba aut znacząco zmalała i nasi włodarze zastanawiają się co zrobić, aby ten stan rzeczy utrzymać na dłużej. Kolejne inwestycje w transport zbiorowy, drogi rowerowe, czy chodniki to oczywiście krok w dobrą stronę, jednak jest to proces czasochłonny. Uważam, że potrzeba czegoś więcej, aby zachęcić nas do zmiany własnych przyzwyczajeń.
Czym po mieście?
Jazda po Poznaniu autem coraz bardziej mija się z celem. Komunikacja miejska ma sporo mankamentów. Uzależnienie od rozkładu jazdy, opóźnienia, czy przesiadki mogą irytować. Spacerować lubię, ale tylko w obrębie centrum, dalej to już niestety żadna przyjemność. Sam od prawie roku przemieszczam się po mieście wyłącznie rowerem. Jeżeli mam być szczery zmusił mnie do tego remont na Rondzie Śródka i brak możliwości sprawnego dojazdu do pracy. Wcześniej moja leniwa natura nawet o tym nie myślała. Niestety złapałem bakcyla i obecnie zsiadam z roweru tylko, gdy pogoda jest wybitnie niesprzyjająca. Rozumiem jednak osoby, którym do głowy nie przyjdzie taki sposób życia, ponieważ nie mają ochoty aż tak się męczyć. Postanowiłem zatem wybrać się do lokalnego dealera pojazdów elektrycznych i sprawdzić jaką alternatywę mi zaproponuje?
Hulajnogom dziękuję
W Poznaniu mamy sporo wypożyczalni elektrycznych środków transportu. Ich symbolem stały się hulajnogi elektryczne, dlatego je przetestowałem jako pierwsze. Tu nie będę obiektywny, ponieważ nigdy nie rozumiałem ich fenomenu. Dla mnie nadal pozostaną fajnym gadżetem do dobrej zabawy, a nie prawdziwym środkiem transportu. Nie czuję się na nich komfortowo, małe koła też nie do końca sprawdzają się w codziennym użytkowaniu. Domyślam się, że wybierają je osoby ze względu na ich mobilność. Można je złożyć praktycznie jednym ruchem, chwycić w rękę i zabrać ze sobą do mieszkania, czy biura. Podczas codziennych zajęć hulajnoga się naładuje i jest gotowa do działania. Dla mnie to jednak za mało. Na szczęście dwa kroki dalej znalazłem ciekawszą alternatywę.
Rower elektryczny
Ta propozycja poważnie mnie zainteresowała i to nie tylko dlatego, że na co dzień jeżdżę rowerem po Poznaniu. Rower elektryczny jest znacznie praktyczniejszy i ciekawszy od hulajnogi. Każdy z modeli pozwala nam także poruszać się bez pedałowania (opcja dla leniwych), a w razie gdy skończy się prąd, pojedziemy dalej jak zwykłym rowerem (w tym momencie hulajnoga nie jest już tak atrakcyjna). Na pierwszy rzut oka miejskie rowery elektryczne nie różnią się niczym od tradycyjnych. Jedyna, ale z mojego punktu widzenia duża zmiana to waga. Jeżeli dysponujecie na osiedlu miejscem na rower lub możecie go wziąć do windy, to nie ma problemu. Co ma jednak zrobić osoba jak ja, która nie posiada takich udogodnień?
Małe jest piękne
I tu z pomocą przychodzi mały składany rower elektryczny, który absolutnie skradł moje serce. Do tej pory nie miałem okazji dłużej przyjrzeć się temu modelowi (okazjonalnie na targach), a okazało się, że ma wiele do zaoferowania. Dzięki swoim gabarytom znakomicie nadaje się do miejskich podróży. Jest mały, zwrotny, a 14 calowe opony wystarczą do codziennej eksploatacji. Zastosowane elektryczne wspomaganie sprawia, że nawet osoba niejeżdżąca rowerami może bez przygotowania na niego wsiąść i ruszyć w kilku kilometrową podróż. Gwarantuję, że nie złapie nawet zadyszki. Wyjmowana bateria jest bardzo praktyczna, a ładowanie nie stanowi najmniejszego problemu.
Ponadto po złożeniu zmieści się nawet do najmniejszego bagażnika samochodowego (jest niewiele większy od hulajnogi). Mając nawet Smarta, będziecie mogli zabrać go ze sobą na wycieczkę i po dotarciu do celu zwiedzić okolicę na rowerze. Myślałem, że mój entuzjazm minie gdy zapytam o cenę. Okazało się, że jest porównywalna do wcześniej oglądanych hulajnóg. Jak dla mnie nie ma się nad czym zastanawiać. Jeżeli szukacie fajnego elektryka do miasta, to jest najlepsza opcja.
Designerska ciekawostka
Wśród testowanych modeli znalazł się jeszcze rower elektryczny w stylu Crusier. Wygląda fantastycznie, a ogromne, grube opony zachęcają do jazdy w terenie. Mam jednak małe wątpliwości, czy to uczciwe nazwać go rowerem? Sam silnik elektryczny pozwala rozpędzić się do ponad 40 km/h. Dodajcie do tego siłę mięśni i mamy rowerowego potwora. Nie polecam włączać maksymalnej mocy na osiedlowej drodze. W moim odczuciu to fajny, przyciągający uwagę sprzęt, ale mimo wszystko bardziej na długie wypady, bądź jazdę w terenie. W mieście stawiam na minimalizm.
Testując kolejne modele, przyszedł wreszcie czas na elektryczne motorowery i motocykle. O tym, czy warto pomyśleć o zakupie takiego cuda oraz jak sprawdzi się w mieście i okolicy napiszę następnym razem. Wam pozostaje uzbroić się w cierpliwość i ewentualnie samemu spróbować sił na elektrykach.
Artykuł powstał dzięki uprzejmości firmy:
ePremium Małgorzata Nowak
Norwida 40C, 62-005 Bolechowo-Osiedle
1 KOMENTARZ