Tym razem miałem przyjemność (i to ogromną) jeździć Fiatem 500 Cabrio z napędem elektrycznym. To najładniejsze auto jakim jeździłem, ale (tu bez zaskoczeń) najmniej praktyczne. Nie zmienia to faktu, że (uwaga spoiler) zakochałem się.

Prawdopodobnie będzie to najbardziej nieobiektywny tekst jaki napisałem, ale miłość nie wybiera. Gdy tylko zobaczyłem nową odsłonę elektrycznej 500-ki w internecie, byłem zachwycony tym co zrobili styliści. Fiat postanowił wskrzesić pięćsetkę w 2007 roku. Od tego czasu produkuje to auto tylko z delikatnymi zmianami. Pokazuje to jak bardzo przemyślany był ten projekt i jak spodobał się klientom. Znakomicie nawiązuje do swojego poprzednika łącząc klasykę z nowoczesnością. Producent chcąc zdobyć większy kawałek rynkowego tortu zdecydował się na różne odmiany jak chociażby testowany przez mnie 500X. Bez wątpienia z uwagi chociażby na wymiary to auta znacznie praktyczniejsze, ale nie tak urzekające. Dla mnie to ta mała klasyczna mała 500-ka jest najfajniejsza, a testowany egzemplarz to już w ogóle piękności.

Gdy znajomi dowiedzieli się czym będę jeździł złośliwie się uśmiechali. Mój kochany fotograf powiedział, że czemuś tak małemu i elektrycznemu nie będzie rozbił zdjęć. Ja będąc głuchy na te słowa delektowałem się malutkim Fiatem. I tu warto wspomnieć, że oprócz napisu na tylnej klapie nigdzie nie znajdziecie informacji, że jedziecie Fiatem. Wszędzie króluje 500. Podejrzewam, że to pomysł marketingowców. W ten sposób komunikujecie, że jedziecie pięćsetką (chociaż i bez znaczków każdy o tym wie). Nawet w czasie rozmów człowiek automatycznie pomija przedrostek Fiat. Włoska marka niektórym może kojarzyć się z produktami tańszymi, słabiej wyposażonymi, a 500-ka to taki synonim stylu. No ale nie może być inaczej, przecież jest taka piękna.

Na przedzie zamiast nijakiego znaczka Fiata piękne 500 ze srebrnymi elementami. Momentalnie przykuwa uwagę. 500 znajdziemy też na bokach, siedzeniach, kierownicy, drzwiach, no po prostu wszędzie. I mówcie co chcecie, mi się to podoba. Pomysł, żeby w drzwiach umieścić wizerunek 500-ki to strzał w dziesiątkę. Taki mały drobiazg, a wygląda kapitanie. Wracając do przedniej maski to największe wrażenie robią reflektory. Wyglądają po prostu cudownie. Lekko wystające migacze także znakomicie komponują się z linią auta. No nie mogłem od niego oderwać oczu (na szczęście przechodnie też więc nie byłem sam). Genialny elektryk w retro stylu.

Oczywiście nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że auto jest stosunkowo ciasne. Wygodnie mogą podróżować nim dwie osoby. Z tylnej kanapy można korzystać, ale ciężko się tam wsiada i nie powinniście oczekiwać jakiejś dużej wygody. Dla małych dzieci oki, ale dorosłych bym tam nie pakował. No i teraz czas na mój największy zarzut. Brak w tym samochodzie porządnych uchwytów na kubki!!! To co proponują projektanci nie spełniło moich wymagań. W tym aucie przewieziecie maksymalnie jeden kubek, a i dostęp do niego nie jest za wygodny. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że miejsce na montaż takich uchwytów jest. Testowany model to elektryk dzięki czemu konsola środkowa jest mała, a przed nią znajduje się sporo wolnej przestrzeni. Idealne miejsce na dodatkowy schowek i uchwyty na kubki.

Wrócę jeszcze do moich najmowych, którzy tak bardzo się śmiali, że jeżdżę elektrykiem. Jestem pewien, iż jedynym powodem tych uśmiechów, był fakt, że nigdy takim autem nie jeździli. Ten typ napędu ma oczywiście wiele mankamentów. Natomiast fakt, że baterie montuje się przeważnie nisko świetnie wpływa na prowadzenie. i tu nie ma dyskusji. Takie auta mają niski środek ciężkości i lepiej od spalinówek trzymają się drogi. Ponadto całą moc mamy dostępną już od pierwszego muśnięcia pedału gazu. Ten mały fiacik osiąga 50 km/h w 3 sekundy. W mieście to prawdziwa petarda. Kierowcą głośnych tuningowanych BMW znikał uśmiech z twarzy gdy ruszaliśmy spod świateł. Natychmiastowo dostępna moc jest nieoceniona, także przy wyprzedzaniu, czy wymijaniu np. rowerzysty. Bez redukcji biegów, po prostu na moment wciskamy mocniej pedał, wykonujemy manewr i możemy wrócić do spokojnej jazdy.

Obawiałem się trochę jazdy na trasie, ale nie w kontekście komfortu, a bardziej przyziemnej rzeczy jaką jest zużycie energii. Wiadomo, że elektryki znacznie lepiej czują się w mieście. Niemniej podczas jazdy zdarzało mi się podróżować z prędkością 110 km/h, a akumulatory z tego powodu nie płakały. Oddając auto cały czas wszystko wyliczałem, ponieważ średnie zużycie energii w czasie całego testu nie przekroczyło 9 kw/h. Sadziłem, że wynik będzie znacznie wyższy. Być może mały wpływ na to miał fakt, że w mieście wyłączałem klimatyzację i opuszczałem dach. No bo co to za jazda kabrioletem z podniesionym dachem? Korzystałem też z systemu rekuperacji i co pewnie najistotniejsze nie mam ciężkiej nogi. Ja uwielbiam się delektować jazdą, a nie gnać na złamanie karku.

Wracam do tego co napisałem na początku. To auto jest piękne i ma styl. Jazda bez dachu w pogodny dzień dawała mi ogromną frajdę. Na trasie rezygnowałem z tego z racji hałasu, ale gdy tylko jeździłem z prędkością do ok. 60 km/h zdejmowałem dach i cieszyłem się pięknym niebem. Radość z prowadzenia była tak duża, że wynagradzała mi nawet mały bagażnik. Z uwagi na składany dach jest on znacznie mniejszy od typowej 500-ki. Natomiast bez problemu przewiozłem w nim najpotrzebniejsze rzeczy. Sądzę, że mógłbym się spakować, na krótki wyjazd we dwoje. Zdaję sobie sprawę, że taka konfiguracja (elektryk-kabrio) jest mało praktyczna, szczególnie w naszym kraju, ale daje olbrzymią radość. To nigdy nie będzie pierwszy wybór, ale jako dodatkowe auto w domu jest warte rozważenia.

No ale co tam praktyczność przy tak pięknym aucie. I to nie tylko z zewnątrz ale też w środku. Jeżdżąc 500X nie do końca byłem przekonany do wyglądu deski rozdzielczej, natomiast tu byłem zachwycony. To co się tutaj wydarzyło to prawdziwa rewolucja. Dotykowy ekran pięknie komponuje się z całością i wyglądają bardzo elegancko. Warto dodać, iż nowy system info-rozrywki działa bardzo dobrze. Jest czytelny, nie zacina się i całkiem dobrze reaguje na komendy głosowe. Opływowe kształty świetnie korelują z sylwetką auta. Nigdzie nie znajdziecie ostrych krawędzi. Jak zawsze plus za fizyczne przyciski, ale tylko spójrzcie jak znakomicie zostały wkomponowane. Tworzą ładną poziomą, opływową linię. Pod nimi mały schowek na telefon z wyjściem USB i ładowaniem indukcyjnym z wytłoczoną miejską panoramą (no cudo). Poniżej przyciski do zmiany biegów. Umiejscowienie ich na desce rozdzielczej okazało się świetnym pomysłem. I pozostaje pytanie, dlaczego tworząc tak śliczne i (co napisałem przed chwilą) przemyślane auto, nie pomyślano o porządnych cup holderach?!

Teraz wreszcie przyszedł moment na wspomnienie, gdzie ja tym pięknym autkiem pojechałem. Otóż celem był Dworek w Koszutach, gdzie mieści się Muzeum Ziemi Średzkiej. Wybór oczywiście nie był przypadkowy. Stylowym autem należy przecież pojechać do stylowego miejsca. Będę się również upierał, że 500-ka znakomicie łączy w sobie nowoczesność z tradycją. A właśnie tradycję i historię poznamy zwiedzając muzeum w Koszutach. Nie brakuje tu również stylu, gdyż wewnątrz dworku pięknie zrekonstruowano wystrój poszczególnych pomieszczeń. Możemy zobaczyć, jak to w dawnych czasach żyli właściciele takich przybytków. Sądzę, że gdyby mogli sami chętnie na niedzielną przejażdżki wybrali by się właśnie takim autem jak moje. A jeżeli chcecie dowiedzieć się trochę więcej o Dworze w Koszutach to zapraszam tutaj.

Ja tymczasem powoli i niespiesznie zmierzam do podsumowania. Zanim o nim to jeszcze dwa słowa o praktyczności (chociaż nie wiem po co, bo przecież nie dla niej kupujemy pięknego kabrioleta). Wrócę do tematu jazdy autem elektrycznym. Większość osób zarzuca im, że nie nadają się do długich wyjazdów. I tu zgadzam się w całej rozciągłości. Dlatego właśnie większy sens upatruję w małych autach elektrycznych służących do jazdy na co dzień i do krótkich wypadów za miasto (w sumie nie takie krótkie, ponieważ moim egzemplarzem spokojnie mogłem przejechać 260 kilometrów). Tego typu auta uczą właścicieli jednego, a mianowicie planowania. Jako, że jestem z Poznania to wiadomo, że liczę każdy grosz. Dlatego oczywiście szukałem darmowych ładowarek, a takie możecie znaleźć przy kilku sklepach, czy centrach handlowych. My robimy krótkie zakupy, a auto ładuje energię do dalszej jazdy. I nie twierdzę, że to wszystko jest super, piękne i genialne. Pokazuję jednak, że jeżeli tylko chcemy to możemy dobrze żyć jeżdżąc elektrykiem i ułatwić sobie życie.

Kończę już moje wywody, które usilnie zmierzają do ogłoszenia elektrycznej 500-ki cabrio najlepszym autem na świecie. No nie, absolutnie nim nie jest. Nie jest też praktyczne jak pisałem we wstępie, ale po co komu praktyczny kabriolet? Za to mamy tu niezwykle urocze autko, stworzone ze smakiem i przemyślane szczególnie pod kątem estetycznym, ale też funkcjonalnym (oczywiście oprócz uchwytów na kubki). U mnie to była miłość od pierwszego wejrzenia i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Ważne natomiast jest to, że niezwykle uprzedzona towarzyszka z aparatem, po jeździe, z oporem i niechęcią przyznała, że spodobał jej się ten maluch i obok wielkiej terenówki w swoim garażu mogłaby też postawić to urocze maleństwo.

Po więcej zdjęć z testu zapraszam na mój instagram

Auto do testu udostępnił mi salon FIAT DELIK

Przeźmierowo k. Poznania, ul. Składowa 17, 62-081 Przeźmierowo, tel. 61 279-59-01

2 thoughts on “Elektryczny Fiat 500 Cabrio – po prostu bella”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *