Lokalny Fyrtel

To co najciekawsze w Poznaniu i okolicach




Co warto zobaczyć Motoryzacja

Nowe Clio, czyli auto dla poznaniaka

Wreszcie w moje ręce wpadło auto małe (jak na obecne standardy), zwinne, oszczędne, czyli dokładnie takie jakie lubię najbardziej. W czasach, gdy zwyczajnie coraz bardziej przestaje się opłacać produkcja aut z segmentu B, strasznie się cieszę, że mogłem pojeździć Nowym Clio. To mogłoby być moje kolejne auto, ale wiem, że niestety nim nie będzie.

Uwielbiam małe auta. Odnajduję sens nawet w tych najmniej racjonalnych jak Fiat 500e (absurdalnie drogi i ciasny). Ciężko w nim wyprostować nogę, ale jest po prostu fajny. Sam jeżdżę małą i leciwą już fiestą, ale, że działa znakomicie, ani myślę ją sprzedać. Nowe Clio to natomiast trochę większe i praktyczniejsze auto. Pozwala wygodnie usiąść na fotelu kierowcy, a i na tylnej kanapie znajdzie się trochę miejsca. Bagażnik może nie jest ogromny, ale moja elektryczna hulajnoga bez problemu się zmieściła. No i silnik E-Tech o mocy 145 km, jakżeż on mnie pozytywnie zaskoczył.

Nowe Clio tylko delikatnie zmieniło się względem poprzednika. Najbardziej w oczy rzucają się przednie reflektory. Auto stało się bardziej drapieżne. Ogólnie całe prezentuje się świetnie, ale to chyba nic dziwnego. Wiele można powiedzieć o francuzach, ale nie to, że robią brzydkie auta. Wewnątrz chyba nie zaszły żadne zmiany. Dobrze znane pokrętła od klimatyzacji, obsługa radia na gałce za kierownicą oraz wystający ekran. Nie jestem fanem jego wyglądu, ale dla mnie najważniejsze jest działanie, a do niego nie można się przyczepić. Krótko mówiąc dobrze znane i lubiane wnętrze Renault. Na słowa uznania zasługuje też niesamowicie wielki przedni schowek przed fotelem pasażera. Jest bardzo głęboki, dlatego można tam wrzucić naprawdę sporo rzeczy. Ja zahaczyłem o paczkomat i trzy grube książki weszły bez problemu.

Nie ma, co ukrywać, że auta tej wielkości są tworzone z myślą o jeździe w mieście, ewentualnie do pobliskich miejscowości. Jadąc do pracy, czy na zakupy i tak w większości wozimy powietrze, więc, po co nam jakaś wielka zawalidroga. Clio jest stosunkowo małe, zwinne, dzięki czemu po mieście śmiga między kolejnymi skrzyżowaniami. Znacznie łatwiej też znajdziemy miejsce parkingowe. Testowy model wyposażony był w kamerę 360, więc nawet mało wprawiony kierowca, wcisnąłby się nim w ciasne miejsce. Trochę gorzej jest nocą w słabo oświetlonych miejscach. Tutaj widać lekkie braki, w jakości kamery, ale nie oszukujmy się, jest to problem wielu i to znacznie droższych aut.

Natomiast jak to auto pięknie się prowadzi. Połączenie benzyny z silnikiem elektrycznym wypada tutaj fenomenalnie. Przy ruszaniu używa tylko prądu, a dopiero po chwili dołącza silnik benzynowy. Wszystko szybko, sprawnie bez żadnych szarpnięć. Spora w tym zasługa skrzyni automatycznej. Nie wiem, jak inżynierowie Renault to zrobili, ale tym autem po mieście jeździ się praktycznie tak dobrze jak elektrykiem, a to duży komplement. Do tego można wybrać na przekładni literę B i auto będzie wtedy odzyskiwać energię z hamowania, która zasili silnik elektryczny. Przez większość czasu operujemy wtedy jednym pedałem. Hamulec staje się potrzebny tylko w momencie hamowania.

W trasie także nie jest źle, ale widać, że Clio nie było projektowane z myślą o szybkich podróżach. Nie można odmówić mu dynamiki i przyjemności z jazdy, o ile nie przekroczycie 120 km/h. Oczywiście auto bez problemu pojedzie szybciej, ale dla mnie to prędkość graniczna. Nie chodzi rzecz jasna o osiągi, ale wyciszenie. Gdy zapragniecie pojechać szybciej, szelest od podmuchów wiatru robi się już dokuczliwy. Oczywiście zawsze można trochę głośniej puścić muzykę, ale na poważnie to szkoda psuć sobie przyjemność z jazdy. Jeżeli zatem lubicie pędzić po drogach z maksymalnymi prędkościami, sprawdźcie, czy wam też będzie za głośno.

No dobra, ale teraz coś, co mnie najbardziej zaskoczyło i sprawiło, że każdy skąpy poznaniak powinien biec po to auto. Według komputera auto przez cały test spaliło średnio 5l/100 km. Jest to dobry wynik, biorąc po uwagę jazdę w mieście, trasie i to w każdym z dostępnych trybów jazdy. Natomiast na stacji benzynowej okazało się, że komputer przekłamuje i to sporo. Zatankowałem auto pod korek i kilka razy patrzyłam na dystrybutor, czy na pewno dobrze działa. Następnie wziąłem kalkulator i zacząłem liczyć. Chociaż starałem się zawyżyć wynik jak tylko mogłem (okłamywałem się, że przejechałem mniej kilometrów, twierdząc, że licznik ma wadę) to i tak ostatecznie ( o ile dystrybutor nie zaniżał ilości wlanego paliwa), po całym teście spalanie nie przekroczyło 4l/100 km. Zawsze podkreślam, że nie mam ciężkiej nogi, ale ten wynik mnie zaskoczył. Zaryzykuje stwierdzenie, że jeżdżąc spokojnie w trybie eco (nie polecam, no chyba, że w mieście), można tym autem mocno zbliżyć się do 3l/100 km.

Zdaję sobie sprawę, że zamiast rzetelnego tekstu, to wszystko bardziej brzmi jak reklama. Przyczyny są dwie. Jak tylko usiadłem w tym aucie, to od razu mi się spodobało, więc przymknąłem oczy na jego wady. Druga to wycieczka w okolice Kościana do Willi Berlińskiej, gdzie zjadłem wybitny sernik. To uroczy pałacyk, który cały czas jest systematycznie odnawiany przez właścicieli. Szczerze mówiąc, to nagryzione już zębem czasu ściany, bardziej mnie urzekły niż te wyremontowane. We wnętrzu jest bardzo przytulnie. Widać, że robią to osoby z odpowiednim poczuciem estetyki. Działa tam też hotel oraz restauracja. Jak wspomniałem, sernik mają wybitny, a w karcie kilka innych ciekawych propozycji, które sprawiają, że muszę tam wrócić.

No dobra, ale żebym nie czytał potem komentarzy, że tylko tak zachwalałam, to można w Clio znaleźć kilka rzeczy do poprawki. Tak naprawdę to denerwowała mnie głównie jedna. Miejsce na cup holdery. Jeżeli lubicie w czasie jazdy pić kawę, to nie jest to super wygodne. Szczególnie jeżeli wysuniecie podłokietnik, wtedy kierowca tak naprawdę ma dostęp tylko do jednego kubka. Pasażer po swój musi się trochę schylić i sięgnąć pod podłokietnik. Jest to bardzo częste, szczególnie mniejszych autach, no ale muszę zaznaczyć, że to słabe rozwiązanie. Guzik do otwierania klapy bagażnika też jest nienaturalnie nisko i w pierwszym momencie nie mogłem go znaleźć. Niestety to chyba wszystko, co mnie denerwowało.

Abstrahując od absurdalnego ostatniego akapitu muszę napisać, że Nowe Clio to naprawdę świetne auto. Daje naprawdę dużo przyjemności z jazdy. Idealnie sprawdzi się na co dzień, ale też w dalszej podróży. Fajnie wyposażona wersja z testowanym silnikiem to wydatek ponad 100 tys. zł, ale przy obecnych cenach to nie jest aż tak dużo. Mimo tych wszystkich zachwytów na koniec mam smutną konkluzję. Gdybym miał zmienić moją Fiestę na nowe auto, to chętnie kupiłbym testowane Clio. Niestety jak wspomniałem na samym początku, tak się nie stanie. Powodem jest moja żona, która nadal pozostaje zakochana w innym aucie. Wiem, że idąc z nią do salonu Renault mogę z niego wyjechać tylko Arkaną.

Auto do testu udostępnił mi salon Auto Compol S. A. Kazimierza Wielkiego 1 w Poznaniu.

Kazimierza Wielkiego 1, 61-863 Poznań, tel. 61 846 51 12

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *