Lokalny Fyrtel

To co najciekawsze w Poznaniu i okolicach




Co warto zobaczyć Motoryzacja

Mazda CX-60 – Marian, tu jest jakby luksusowo

Ten znany cytat z filmu Kogel mogel, świetnie oddaje moje wrażenie z jazdy Mazdą CX-60. Ponadto Japończycy nie przestają zadziwiać i konsekwentnie idą pod prąd wobec współczesnych trendów. W dobie downsizingu wypuszczają na rynek auto o pojemności 2,5 litra z ponad 300 końmi na pokładzie. I jak tu nie kochać Mazdy? Nie wiem jak oni to robię, że wszystkie tabelki w Excelu się zgadzają, ale oby działali tak jak najdłużej.

Ponad rok temu jeździłem Mazdą CX-5. Nazwałem ją wtedy SUV-em, co nie spodobało się jednemu z internautów, który stwierdził, że auto jest za małe, aby tak je nazywać. Jego negatywny komentarz sprawił, że rozpoczęła się dyskusja na Facebooku i miałem jeden z lepiej klikanych tekstów. Za to wszystko jestem mu dozgonnie wdzięczny. Zastanawiam się jaka byłaby jego reakcja, gdybym stwierdził, że nowa Mazda CX-60 to duży SUV. Auto mierzy ponad 4,6 metra długości i ma niecałe 1,9 metra szerokości. Jak na nasze europejskie standardy, to naprawdę spory kawał auta. Mimo takich rozmiarów, gdy patrzymy na Mazdę z trochę większej odległości nie dostrzegamy jej ogromu. Wszystko dzięki kunsztowi projektantów.

Pięknie poprowadzona linia nadwozia sprawia, że auto wydaje się smukłe. Stylistyka Mazd od lat świetnie trafia w moje gusta, dlatego nie zdziwiłem się, iż ich najnowsze dziecko także skradło moje serce. Gdy podejdziemy bliżej, wtedy  zaczynamy dostrzegać ogrom tego samochodu. Długi przód i wielki grill robią spore wrażenie. Przednie reflektory nikną i wydają się wręcz malutkie. Pięknie opadający tył dodaje trochę sportowego uroku. Jedyne co rozczarowuje to tył. Jakoś nie do końca przekonuje mnie jego wygląd. Trochę za mało tu finezji w porównaniu z resztą. No i szkoda, że wzorem konkurencji postawiono na atrapy wydechów, a prawdziwe schowano pod podłogą. Szkoda tym większa, że to auto naprawdę ma się czym pochwalić.

327 KM, 2,5 litrowy silnik z napędem hybrydowym typu plug-in, to naprawdę kawał maszyny. Pozwala rozpędzić tego kolosa do 100 km/h w niecałe 6 sekund. Ponadto gdy zredukujemy bieg możemy usłyszeć niezwykle przyjemny, głęboki pomruk. To rzecz coraz rzadziej spotykana i naprawdę należy się nią cieszyć. Dodaje autu charakteru, sprawia, że jest jakieś i znacznie milej wyprzedzamy innych uczestników ruchu. To propozycja dla tych którzy lubią motoryzację i potrzebują samochodu do czegoś więcej niż przemieszczanie się z punktu A do B. Co zaskakujące, mimo wielkiej pojemności i drzemiącej mocy w silniku jest on nadspodziewanie oszczędny.

Średnie spalanie z całego testu wyniosło tylko 6,5 litra. Co prawda głównie była to trasa, a ja mam lekką nogę, ale podkreślę, że to dane już po rozładowaniu baterii. W mieście auto zapragnęło jednego litra więcej. Są to fenomenalne wyniki. Gdybym jeszcze ładował baterię i jeździ częściowo na prądzie to w mieście wynik ten byłby jeszcze lepszy. Pokazuje to, że nie trzeba na siłę zmniejszać pojemności silników, aby móc cieszyć się niskim spalaniem. Mazda znalazła świetny kompromis pomiędzy ekonomią, a dużą mocą. Tyle koni pod maską sprawia, że lekkie muśnięcie pedału gazu wystrzeliwuje tego potwora do przodku. Prędkości autostradowe to dla niego wręcz przygrywka do czegoś więcej. Przy tym siedząc wewnątrz w ogóle nie odczuwamy tej prędkości. Jesteśmy zrelaksowani i z uśmiechem na ustach połykamy kolejne kilometry.

Uśmiech to nie tylko zasługa napędu, ale i wnętrza. Testowany egzemplarz wyposażony został w jasne wnętrze i tylko takie należy wybierać. Jest znacznie elegantsze i przyjazne dla oka. Przeszycia na fotelach, czy desce rozdzielczej to cudowne dodatki nadające autu klasy. Do tego pozbyto się łatwo brudzącego piano black. Spora przestrzeń i wygodne fotele sprawiają, że to świetna propozycja dla lubujących się w podróżach. Mój egzemplarz posiadał wszelkie możliwe udogodnienia, a największe wrażenie zrobił system automatycznego ustawiania fotela. Siadamy, wpisujemy swój wzrost i system automatycznie ustawia nam fotel oraz kierownice. W moim przypadku tylko delikatnie zmieniłem proponowane ustawienie oparcia. Następnie dwa ruchy głową i od tego momentu auto pamięta nasze ustawienia. Wystarczy wsiąść, a on odczyta twarz i dostosuje wszystko pod nasz gust. Wiem, że można to ustawić samemu i zapisać ustawienia fotela, ale nie będzie w tym tyle frajdy.

Kolejna rzecz, która skradła głównie serce mojej towarzyszki z aparatem to szyberdach. Mam 178 cm wzrostu i miałem jeszcze spory zapas do sufitu, więc więksi kierowcy nie powinni się obawiać szorowania głową o podsufitkę. Szkło jest przyciemnione więc nic nas nie oślepia w czasie jazdy. W naprawdę słoneczne dni można całkowicie zasunąć roletę. My mimo jesiennej aury jeździliśmy z lekko uchylonym dachem. Może to niezbyt mądre, ale ile daje zabawy. Kupując to auto nie wyobrażam sobie nie dołożyć tej opcji. Tu naprawdę można się poczuć premium.

Tak wyjątkowe auto zasługuje również na wyjątkową scenerię, dlatego na sesję zdjęciową udaliśmy się do Muzeum w Lewkowie. Mieści się tam świeżo wyremontowany pałac wraz z przepięknym 6 hektarowym parkiem. To fantastyczne uczucie jechać brukowaną drogą, na której leżą jesienne liście, a na końcu podróży czeka na nas jedna z najokazalszych klasycystycznych rezydencji w Wielkopolsce. Pałac podobnie jak Mazda oczarowuje także eleganckim i szykownym wnętrzem. Możemy na własne oczy zobaczyć jak żyło dawne mieszczaństwo. Jeżeli interesuje was samo muzeum to więcej na jego temat przeczytacie w moich osobnym tekście tutaj.

Ja tymczasem wracam do auta, które jest zachwycające. Zastanawiam się czego jeszcze potrzebujemy we współczesnym samochodzie. Kamera 360 działa dobrze, head-up display wyświetla nie tylko nawigację Mazdy, ale też Android Auto i Apple Car. Zachowano fizyczne przyciski do obsługi klimatyzacji i najważniejszych funkcji. One również ładnie komponują się z całością. Drążek zmiany biegów to ukłon w stronę miłośników klasyki. Dostajemy porządną wajchę, a nie elektroniczny guzik. Na szczęście znalazłem też kilka musów.

Po pierwsze nie rozumiem dlaczego w tak dużym aucie schowek w podłokietniku jest tak mały. Czy naprawdę nie dało się czegoś inaczej zaprojektować, aby uzyskać tam większą przestrzeń? Po drugie nadal uważam, że brak dotykowego ekranu to błąd. Przepraszam, w sumie to jest dotykowy, ale tylko gdy używamy Android Auto lub Apple Car i to tylko na postoju. Gdy ruszymy wracamy do obsługi pokrętłem. I o ile obsługa menu pokrętłem to żaden problem, o tyle wpisanie nazwy miejscowości w nawigacji to już spory problem. Więc albo próbujemy wybrać głosowo adres, albo się zatrzymujemy i go wpisujemy. To można by jednak zmienić.

To właściwie wszystko co mi przeszkadzało, bo to auto jest naprawdę super. Jeżeli szukacie porządnych rozmiarów SUV-a to jest to propozycja dla was. Chyba, że pragniecie czegoś ogromnego z 7 fotelami to poczekajcie na CX-80, która ma mieć trzy rzędy siedzeń. Dla mnie największą zaletą tej jak i właściwie pozostałych aut Mazdy to silnik i prowadzenie. To jeden z ostatnich producentów który dzielnie idzie własną drogą. Mam nadzieję, że będzie to robił jak najdłużej, ponieważ z każdym kolejnym autem pokazują konkurencji, jak należy projektować samochody. W czasach kompromisów i tabel z Excela stworzyli auto przyjazne kierowcy, a to nie jest dziś już takie oczywiste.

Więcej zdjęć Mazdy CX-60 znajdziecie na moim instagramie.

Auto do testu udostępnił mi salon Mazda Bednarscy Poznań.

Poznańska 14-16, 62-081, Baranowo k/Poznania, tel. 61 629-98-00

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *