James Dean w oczach wielu miłośników kina to młody buntownik poruszający się jakąś paliwożerną maszyną. Dziś pewnie ciężko byłoby mu się odnaleźć, szczególnie na Starym Kontynencie. Normy emisji spalin, elektro mobilność, tysiące ograniczeń. Jest natomiast jedna marka, która konsekwentnie podąża pod prąd i opiera się obecnym trendom. Mazda nadal konstruuje auta dla kierowców, a nie unijnych urzędników, czego najlepszym dowodem jest najnowsza odsłona Mazdy CX-60 z silnikiem diesla.

Pierwszy raz zdarza mi się drugi raz jeździć tym samym autem. No może nie dokładnie tym samym, ponieważ tamten egzemplarz to była wersja benzynowa typu plug-in. O tym, że jest wielka, wygodna i bardzo mi się podoba nie będę pisał, bo to zajdziecie w poprzednim teście. Teraz skupię się na kilku nowych elementach i zobaczę, które rozwiązania bardziej przypadły mi do gustu.

Na początek dwa słowa o wnętrzu. Potwierdziło się to co zakładałem. Tym razem Mazda wykończona była w kolorze czarnym, które nie robiło takie efektu łał. Jest stonowane, dobrze wykonane, a konsola środkowa zamiast piano black ma srebrzystą powłokę. Powinno to pozwolić autu wyglądać pięknie nawet po przejechaniu wielu tysięcy kilometrów. Jeżeli natomiast pragniecie zadać sznytu i poczuć się bardziej luksusowo wybierzcie białe wnętrze. Natomiast dużo bardziej podobał mi się ten egzemplarz z zewnątrz. Tamten egzemplarz był jednak zbyt ponury. Jednym słowem wybierając CX-60 decydujcie się na jasne kolory!

Bez zbędnych ceregieli przechodzę do clue całego tego testu, a mianowicie silnika. Diesel, 6- cylindrów, 3,3 litra pojemności i 254 KM pod maską w przypadku wersji z napędem na wszystkie koła. To robi wrażenie, a w dzisiejszym świecie wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Wszystko podobno jest super ekologiczne, co mówiąc szczerze nie za bardzo mnie interesuje. Ważne, że mało pali (średnio 6,5 litra w czasie całego testu), pozwala na płynną i wygodną jazdę oraz nie hałasuje jak traktor. Wiadomo, że silnik diesla jest głośniejszy od benzyny, ale po dłuższej jeździe nie jest to aż tak odczuwalne.

Na trasie sprawdza się znakomicie. Silnik jest elastyczny, a automatyczna przekładnia płynnie zmienia przełożenia. Gdy chcemy wyprzedzić, robimy redukcje za pomocą łopatki przy kierownicy i wystrzeliwujemy jak z procy. A gdy jak ja preferujecie spokojniejszą jazdę ustawiamy tempomat i delektujemy się podróżą. Jedynym mankamentem w czasie jazdy był system start-stop. Zupełnie nie mogłem się z nim dogadać w mieście. W ulicznym korku wolałem, go wyłączyć, ponieważ zmniejszał moją przyjemność z prowadzenia, a także spowalniał reakcję auta na gaz.

Jeżdżąc CZX-60 warto unikać gorszych nawierzchni. Mazda słynie z tego, że jest autem dla kierowców. Znakomicie się prowadzi, ale też ma sztywniejsze zawieszenie, które gorzej sprawdza się na dziurawych drogach. Na co dzień pewnie nie będzie to zauważalne. Sam przez długi czas nie miałem żadnych zastrzeżeń do pracy zawieszenia. Natomiast, gdy zostałem zmuszony przejechać kilometr po kocich łbach uznałem, że nie jest to środowisko, w którym mazda czuje się najlepiej. To co jest atutem w jeździe po mieście, czy dłuższej trasie, na bocznej dróżce okazało się sporym mankamentem.

Gdy przejdziemy do wyposażenia nie sposób się do czegoś przyczepić. Testowany egzemplarz posiadał wszystko czego potrzebuje we współczesnym aucie, a nawet więcej. Head Up Display działa tak jak powinien w każdym samochodzie. Dane wyświetlają się na szybie,  a nie żadnych dokładanym ekranie, a oprócz podstawowych danych mamy tam również wskazówki z nawigacji. Tylko w takiej konfiguracji to rozwiązanie ma sens i rzeczywiście poprawia jakość prowadzenia. Wszystko inne jak pokrętła, miejsce na kubek z kawą, czy podłokietnik są na swoim miejscu, ale to już wiedziałem z poprzedniego testu. Pod kątem ergonomii naprawdę lubię to auto.

Na koniec spinam wszystko klamrą wracając do początkowej myśli. To niebywałe, ale w dzisiejszych czasach, gdy chcesz być prawdziwym buntownikiem to Mazda CX-60 z silnikiem diesla jest świetnym wyborem.  Idzie pod prąd utartym schematom i stawia na klasyczną jednostkę napędową, która doskonale sprawdzi się w trasie. Nie poddaje się modzie na elektryki i podąża własną ścieżką. Jest skonstruowana z myślą o kierowcy. Przyjemnie się prowadzi i daje frajdę z jazdy. Brzmi banalnie, ale nie jest to tak oczywiste we współczesnej motoryzacji.

Więcej zdjęć Mazdy CX-60 znajdziecie na moim instagramie.

Auto do testu udostępnił mi salon Mazda Bednarscy Poznań.

Poznańska 14-16, 62-081, Baranowo k/Poznania, tel. 61 629-98-00

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *