Jeden z przebojów ubiegłorocznego festiwalu Sundance wreszcie zawitał do naszych kin. Max Barbakow bawi się konwencją czasu i tworzy obraz interesujący oraz zabawny. Szczególnie dla miłośników Dnia świstaka pozycja obowiązkowa.
Bohaterowie uwięzieni w pętli czasoprzestrzennej, skąd my to znamy? Uspokajam, nie jest to w żadnym razie remake Dnia świstaka, a bardziej wariacja na ten temat. W tym przypadku na pierwszym planie mamy dwójkę bohaterów, a momentami dołącza się trzeci. Wszyscy oni przeżywają podobne rozterki co Bill Murray w swoim kultowym filmie. Na szczęście mamy tu świeżość, znakomite gagi i nieźle rozpisany wątek dramatyczny.
Oprócz scenariusza mocą tego filmu jest obsada aktorska. Główną rolę gra tu uwielbiamy przeze mnie Andy Samberg. To osoba, która naprawdę nie potrzebuje wiele aby nas rozbawić. Ma w sobie jeszcze pewien niedefiniowalny urok. Ponadto pozytywnie zaskoczył w scenach dramatycznych. Partneruje mu Cristin Milioti, którą o zgrozo także bardzo lubię. Na dokładkę pojawiający się okazjonalnie mistrz drugiego planu, czyli J.K. Simmons. Aktorsko byłem zachwycony.
Ale wiadomo, że nawet najlepszy aktor niewiele zrobi, gdy kuleje scenariusz. W tym przypadku twórcy odrobili lekcję. Mimo, iż motyw czasu w filmie był wałkowany setki razy, to okazuje się, że nadal można w tym temacie zaproponować cos świeżego. Nie przypadkowo Andy Siara zdobył już kilka nominacji do różnych nagród za swój tekst. Zresztą cały film, wraz z obsadą od chwili debiutu obsypywani są nagrodami. Nic dziwnego, że Palm Springs otrzymało niedawno nominacje do Złotego Globu dla najlepszej komedii lub musicalu, a Andy Samberg dla najlepszego aktora. Może jakieś Oscary?
O takich filmach zwykłem mówić moje kino. Jest tu wszystko czego oczekuję od 10 muzy. Znakomita odtrutka na szarą codzienność. Do tego ładny morał na koniec. Okazuje się, że nawet raj po pewnym czasie może stać się utrapieniem. Ja wiem, że do tego filmu jeszcze wrócę, ponieważ czuję, że kryje w sobie więcej niż dostrzegłem za pierwszym razem. Was zachęcam, aby pędzić na Palm Springs do kin póki są otwarte.
8/10
Patryk Szczechowiak