Po emocjonującym meczu Lech Poznań zremisował z Wisłą Kraków 1:1.
Spotkanie zaczęło się kapitalnie dla gości. Już w 8 minucie po błędzie defensywy Lecha wyszli oni na prowadzenie. I właściwie to było wszystko co pokazała Wisła w tym spotkaniu. Pozostała część meczu to była istna obrona Częstochowy. Oddają to statystyki mówiące, że Wiślacy oddali 3 strzały, przy 26 Lechitów.
Tak duża przewaga w strzałach oraz posiadaniu piłki nie miała jednak odzwierciedlenia na tablicy wyników. Mecz przy Bułgarskiej był festiwalem nieskuteczności piłkarzy Lecha. Gdy dochodzili do dogodnych pozycji to strzelali obok bramki, bądź bezpośrednio w bramkarza gospodarzy. Całe spotkanie brakowało piłkarza, który postawiłby “kropkę nad i”. Udało się to w ostatniej akcji Darko Jevticowi, który uratował remis dla gospodarzy.
Lechici kompletnie nie potrafili sobie poradzić z defensywą Wisły. Patrząc obiektywnie powinni zdobyć kilka bramek i odnieść przekonywujące zwycięstwo. Trener Nenad Bjelica ma o czym myśleć, ponieważ samymi remisami nie zdobywa się mistrzostwa. Inna sprawa, że w tym sezonie cała Ekstraklasa tkwi w maraźmie i nikt nie kwapi się uciec rywalom na kilka punktów w tabeli.
Mistrzowskie aspiracje Lecha zweryfikuje w następnej kolejce objawienie jesieni czyli Górnik Zabrze. Jeżeli Kolejorz nie poprawi szczególnie gry w defensywie to może mieć poważny problem. Najlepsza defensywa ligi w ostatnich spotkaniach zaczęła tracić bramki i widać jak wpływa to na wynik końcowy. Poznaniacy grający solidnie w defensywie często wyglądają lepiej w ataku. W ostatnich kolejkach ta umiejętność gdzieś się zagubiła i trzeba szybko wrócić na właściwe tory zanim rywale odjada w tabeli na kilka punktów.
