Ostatni weekend był wyjątkowy. Odwiedziłem kilka ciekawych miejsc, poznałem sympatycznych ludzi i spełniłem swoje kolejne motoryzacyjne marzenie. Wszystko dzięki Alfie Romeo Giulia, którą wybrałem się w podróż na południe Wielkopolski. Teraz już rozumiem słowa Jeremiego Clarksona, który uważa, że każdy prawdziwy fan motoryzacji powinien przynajmniej raz w życiu mieć Alfę.

Zupełnie nie wiem od czego zacząć. Mimo, że upłynęło już kilkanaście godzin gdy ze łzami w oczach oddawałem Alfę do dealera nadal nie potrafię pozbierać myśli. Gdyby ktoś mi teraz powiedział, że auta to tylko zwykłe maszyny, którymi się przemieszczamy to chyba bym go… Są samochody, które mają dusze i jednym z nich jest Giulia. Ostatni raz tak cieszyłem się na test gdy dane mi było jeździć Mazdą MX-5, czyli marzeniem z dzieciństwa. Natomiast dorosły ja od kilku lat jest niepoprawnie zakochany w Alfach. I jeszcze trafiła mi się właśnie Giulia. W dobie wszechobecnych SUV-ów podróż pięknym sedanem z mocnym silnikiem to coś tak odświeżającego jak morski wiatr o poranku. Tu nie ma udawania, że możemy nim wjechać w teren itd. To ma być wygodne, dynamiczne auto i takie właśnie jest.

Alfa Romeo Giulia to bez wątpienia najpiękniejsze auto jakim jeździłem. Idealnie nadaje się na plakat, który młody chłopak (albo dziewczyna) powiesiłby sobie nad łóżkiem. Linia nadwozia to istne dzieło sztuki. Za karygodny uważam wymóg umieszczenia tablicy rejestracyjnej na przodzie auta. Tak piękny samochód powinien być zwolniony z tego obowiązku, aby nic nie zakłócało jego linii. Całkowicie zakochałem się w tym kolorze i genialnych żółtych zaciskach hamulców. Niby drobiazgi, ale jako całość robią piorunujące wrażenie. To wszystko jest warte każdej złotówki, którą trzeba dopłacić. Gdy dodamy takie smaczki jak wyryta na przednich reflektorach nazwa Alfa Romeo otrzymujemy prawdziwe dzieło sztuki. Na szczęście udało mi się dostrzec jedną rysę. Nie rozumiem jak można było zostawić w przednich drzwiach miejsce na kluczyk, skoro mam dostęp bezkluczykowy. Oczywiście niczego to nie zmienia, ale koniecznie chciałem znaleźć coś do czego mogę się przyczepić, żebym nie wyszedł na maniaka.

Gdy zaglądamy do wnętrza również czuć włoski styl. Deska rozdzielcza wygląda naprawdę szykownie. Pięknie opada w kierunku fotela pasażera. Ekran od systemu inforozrywki został w nią pięknie wkomponowany. Nie ma tu ulegania modzie i wsadzania dużych wystających tabletów. Na pierwszym miejscu pozostają styl i elegancja. Nie brakuje też praktyczności, ale o tym później. Wewnątrz dostrzeżemy smaczki takie jak włoska flaga namalowana przy drążku zmiany biegów. To kolejny przejaw dbania o drobne szczegóły. Na szczęście nie znajdziemy tutaj za dużo piano black. Postawiono na inny materiał, który świetnie wygląda, ale też wydaje się znacznie bardziej odporny na zabrudzenia i zarysowania. Pamiętano ponadto o takich szczegółach jak wyściełanie materiałem schowków. Niby drobnostka, a pokazuje, że projektanci starali się pamiętać o wszystkim.

Wspomniałem o funkcjonalności. Tu pojawiło się duże zaskoczenie. Stawiałem raczej na włoską fantazję, a nie podejście pragmatyczne. Na szczęście się myliłem. Wspomniany ekran do systemu inforozrywki nie jest wielkim tabletem, ale pozostaje czytelny i łatwy w obsłudze. Oprogramowanie się nie zawiesza, nie ma opóźnień i dobrze reaguje na dotyk. Dużo lepiej natomiast sprawdza się obsługa za pomocą pokrętła na tunelu środkowym. Ja dotykałem ekranu tylko w momencie wpisywania adresu w nawigacji. Podobne rozwiązanie można spotkać w Mazdach. Niestety tam nie jest to tak dopracowane i intuicyjne. W skrócie, w kwestii obsługi elektroniki Włosi zrobili coś lepiej niż Japończycy. Świat się kończy. Zastosowanie pokrętła do obsługi multimediów może trochę zaskakiwać w dzisiejszych czasach. Na szczęście Alfa opiera się współczesnym trendom i tworzy auto cudownie analogowe (oczywiście jak na obecne czasy).

Mamy tutaj tradycyjne przyciski praktycznie do obsługi każdej funkcji. Producent zostawił możliwość sterowania radiem, czy nawiewem z poziomu dotykowego ekranu, ale absolutnie nikt się na to nie zdecyduje mając do dyspozycji fizyczne przyciski i pokrętła. Niejednokrotnie chwaliłem systemy inforozrywki w innych autach, podkreślając, że są tak dobre, iż obsługa auta za pomocą dotykowego ekranu nie stanowi żadnego problemu (świetnym przykładem Volvo XC90). I tak jest w istocie, ale tylko do momentu gdy usiądziecie w takiej Giuli i przypomnicie sobie jak wszystko sprawnie działa, gdy mamy do tego fizyczne pokrętła. Co fantastyczne, przed oczami kierowcy mamy analogowy prędkościomierz oraz obrotomierz. Pomiędzy został ładnie wkomponowany (innym producentom nie zawsze się to udaje) elektroniczny wyświetlacz z podstawowymi informacjami. Moim zdaniem to idealny kompromis między klasyką, a nowoczesnością.

Niestety znalazłem jeszcze kilka świetnych i praktycznych rozwiązań. Dużym zaskoczeniem okazało się połączenie wyświetlacza przed kierowcą z Android Auto. Przeważnie wskazówki dotyczące jazdy są na nim wyświetlane tylko gdy korzystamy z tradycyjnej nawigacji. Po uruchomieniu usługi googla, wiele aut skazuje nas na korzystanie wyłącznie z środkowego wyświetlacza. W Alfie natomiast zostało to zsynchronizowane, za co ma plusik. Dla równowagi mały minus za brak bezprzewodowego połączenia z Android Auto. Na szczęście miejsce na telefon znajduje się przy podłokietniku. Mamy specjalne wycięcie pozwalające bez problemu połączyć się kablem z wyjściem USB znajdującym się w środku. Do tego takie umiejscowienie smartfona sprawia, że w razie potrzeby możemy po niego szybko sięgnąć. Z uwagi na tak praktyczne rozwiązanie ten minusik jest minimalny. Nie byłbym sobą nie wspominając o pojemnikach na kubki. Znajdują się w przedniej części tunelu środkowego, czyli tam gdzie ich miejsce. Dzięki temu łatwo sięgnąć po kawę, a podczas korzystania ze skrzyni biegów, czy pokrętła do radia nie haczymy o kubki.

Uwierzcie mi, że naprawdę chciałem znaleźć jakąś dużą wadę tego auta, ale się nie udaje. Wychwalania Alfy będzie ciąg dalszy, gdyż przechodzę do jazdy. To auto prowadzi się wyśmienicie. Zaskoczyło mnie jak dobrze radzi sobie w mieście. Pokonywanie zakrętów wywołuje uśmiech na twarzy. To auto aż krzyczy zabierz mnie na tor. I nic w tym dziwnego, gdy pod maską umieszczono 2 litrowy silnik o mocy 280 KM. Chociaż na papierze nie jest to najszybsze auto jakim jeździłem to doznania tutaj były obłędne i nieporównywalne z innymi. Alfa świetnie przyspiesza i czuć w niej agresywną nutę. O jej wyścigowym charakterze doskonale świadczą ogromne manetki do zmiany biegów. Nawet przy skręconej kierownicy pozwalają na swobodną zmianę przełożeń. Natomiast w codziennym użytkowaniu mogą przeszkadzać. Trochę mi zajęło zanim przestałem o nie haczyć włączając kierunkować. Z uwagi na moją spokojną naturę i braku inklinacji do agresywnej jazdy, chyba zamówiłbym wersję bez tych manetek.

Tym razem moja podróż nie miała określonego celu. Postawiłem na ducha przygody i delektowanie się włoską motywacją. Zupełny przypadek (i znak na bocznej drodze) sprawił, że trafiłem do uroczego Pałacu Bugaj. Gdy mój fotograf robił zdjęcia do testu, nagle w drzwiach ukazała się właścicielka zapraszająca do środka. Wraz z mężem pokazali nam cały majątek i opowiedzieli o historii tego miejsca. Widać było włożoną pracę w odnowienie pałacu. Wszystko wygląda tu znakomicie i czujemy, że przenosimy się w czasie do dawnych lat. Mieliśmy tyle szczęścia, że zaproszono nas także na kawę na tarasie, gdzie prowadziliśmy konwersację w pięknych promieniach słońca. Myślałem, ze takie historie zdążają się tylko w filmach. Cudownie jest spotkać tak sympatycznych i otwartych ludzi. Ajk widać warto też czasem skręcić z głównego szlaku. Jeżeli tylko będziecie mieli możliwość odwiedźcie to miejsce. Można też wynająć ten obiekt na jakąś uroczystość. Naprawdę warto. Właścicielka zapraszała nas latem gdy w ogrodzie zakwitną róże. Zapewne tam wrócimy, tylko trochę szkoda, że nie Alfą.

Po tej dygresji wracam do głównej bohaterki tekstu. Auta, na którego test bardzo czekałem, ale też miałem wiele obaw. Wiecie jak niebezpieczna bywa weryfikacja marzeń z rzeczywistością. Z tyłu głowy jest głos mówiący, że może lepiej pozostać w sferze marzeń. Na szczęście Alfa Romeo Giulia okazała się znacznie lepsza niż sadziłem. To auto ma do zaoferowania więcej niż obłędny wygląd. Jakość prowadzenia, mocny silnik i dźwięk wydobywający się z rury wydechowej to coś co pozostaje w pamięci na dłużej. I jak na rasowe auto przystało mamy tu prawdziwe wydechy, a nie jakieś atrapy. Chciałbym napisać o jej wadach, ale naprawdę nie potrafię. Gdy jesteśmy zakochani nie dostrzegamy wad drugiej osoby, albo nawet je lubimy. Podobnie jest tutaj. Ja zwyczajnie zakochałem się w tym aucie, co zaowocowało najbardziej nieobiektywnym testem na Lokalnym Fyrtlu;)

PS. W drodze powrotnej zahaczyłem o kolekturę. Jeżeli wygram to wracam do salonu po testowaną Alfę Romeo Giulia.

Po więcej zdjęć zapraszam na mój instagram

Auto do testu użyczył mi salon Voyager Group

Świętego Michała 20, 61-023 Poznań, tel. 61 628 66 88

2 thoughts on “Alfa Romeo Giulia – miłość to piękne uczucie”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *