Lokalny Fyrtel

To co najciekawsze w Poznaniu i okolicach




Motoryzacja

Nowa Dacia Sandero, czyli auto dla prawdziwego Polaka

Dochodzą do mnie głosy, że moje testy są czasami mało poważne i nie zawsze prezentuję w nich porządne konsumenckie porady. Oczywiście wychodząc takim głosom naprzeciw Nową Dacię Sandero sprawdziłem typowo pod kątem użyteczności. Liczę, że znajdujące się poniżej informacje pozwolą odpowiedzieć na pytanie, czy to auto warte uwagi.

Nie ma co ukrywać, że przez lata Dacia kojarzyła się tylko z tanimi autami. Obraz ten zmienił dopiero Duster, którego miałem okazję testować w ubiegłym roku. Wreszcie producent pochodzący z Rumunii zaproponował auto, które jest jakieś i nie zachęca do zakupu tylko ceną. Duster przekonał wszystkich swoją uniwersalnością. To zaskakująco dobre auto, które do tego całkiem nieźle wygląda. Wewnątrz niestety nadal kilka elementów trąci myszką. Niemniej liczba zalet przykrywa te drobne niedociągnięcia. Trochę inaczej sprawa wyglądała z Sandero.


Liczyłem na tunel z prawdziwego zdarzenia

Testowany egzemplarz wyposażony był w najmocniejszy 100 konny silnik z fabryczną instalacją LPG. W mieście ten zestaw sprawdza się genialnie. Ma odpowiednią moc i jest nadspodziewanie elastyczne. Być może to zasługa zastosowania 6-stopniowej przekładni (Duster miał 5 biegów i trochę brakowało dodatkowego przełożenia). Brukowana droga, czy drobne nierówności nie były specjalnie odczuwane. W trasie również sprawował się dzielnie. Z uwagi na warunki atmosferyczne (strasznie wiało) na autostradzie rozpędziłem się tylko do 120 km/h. Jedyne co mogę powiedzieć to, że Sandero daje radę, nie wiem co w przypadku, gdybym zapragnął przyspieszyć.


Chyba nie ma wątpliwości, który z nich to nowsza wersja?

Tak wiem powyższe zdjęcie jest tendencyjne (co ja mogę, że akurat takie Sandero znalazłem na parkingu?). Może starszy egzemplarz nie jest najlepiej zachowanym modelem, ale idealnie pokazuje jak wiele zmieniło się w Dacii. Obecne Sandero już nie straszy wyglądem. Auto prezentuje się naprawdę dobrze. Uwagę szczególnie zwracają światła LED-owe do jazdy dziennej (tak w taniej Dacii!). Dla fanów crossoverów producent przygotował także wersję Stepway. Auta ze znaczkiem przypominającym otwieracz do piwa (kiedy na autach pojawi się ich nowe logo?) już nie są tylko tanie, ale i ładne dla oka. Największa zmiana zaszła jednak we wnętrzu.


To wnętrze naprawdę wygląda nieźle

Siadając na fotelu kierowcy nie mamy wrażenia, że to jakiś stary model Renault. Zrobiło się tu naprawdę przyjemnie. Kierownica i drążek skrzyni biegów to elementy żywcem wyjęte od swojego francuskiego brata. Ekran dotykowy prezentuje się dobrze. Chyba nawet lepiej niż na zdjęciach. Do tego jest łatwy w obsłudze i został solidnie zamontowany. Pomysł z dodatkowym uchwytem na telefon także zapisuję na plus. Pozwala na łatwy i szybki dostęp do telefonu (oczywiście na postoju!). Materiał na desce rozdzielczej i drzwiach to też celny strzał. Może trochę krzywo naszyty, ale przy tym wzorze i tak niespecjalnie rzuca się to w oczy. Pamiętacie te okropne nawiewy? Tutaj też jest dobrze. Obecne wyglądają schludnie i nowocześnie, a że to wszystko tani plastik? Dla mnie bez znaczenia.


No dobra, pokrętła psują efekt

No dobra aż tak różowo nie jest. Pokrętła do obsługi klimatyzacji trochę psują całość. Ja miałem wersję manualną. Z tego co zauważyłem przy automatycznej klimatyzacji mamy te ładne srebrne pokrętła z Renault. Także jeżeli zależy wam na wyglądzie musicie dopłacić. Panel środkowy też trochę nijaki. Ten ręczny hamulec mógłby wyglądać lepiej. No i minus za podłokietnik, który nie ma regulacji wysokości ustawienia. Ach, jeszcze otwieranie szyb. W mojej wersji elektrycznie tylko te z przodu. Za tylne należy również dopłacić. O zgrozo to chyba wszystko do czego można się przyczepić, a jak wspomniałem część mankamentów wyeliminuje dopłata. Także znowu nie jest źle.


Ale za to fotele już całkiem, całkiem

Jeżeli chodzi o ilość miejsca to także miłe zaskoczenie. Wnętrze jest naprawdę przestronne jak na ten segment. Pasażerowie na tylnej kanapie powinni się zmieścić o ile nie są bardzo wyrośnięci. Fotele również zasługują na pochwałę. Może nie od pierwszej chwili, jednak po pokonaniu kilkudziesięciu kilometrów bardzo je polubiłem. Znalazłem dziennikarzy narzekających na zagłówki, ale naprawdę nie wiem o co im chodziło. Być może byli znacznie wyżsi ode mnie. No ale po przydługim wstępie czas sprawdzić, czy to auto nadaje się do codziennego użytkowania.


Tam w tle za powstańcem jest Sandero

Jeżeli jesteście wierzący lub macie kogoś takiego w rodzinie to także pomyślcie o Nowym Sandero. Jak widać na załączonym obrazku do kościoła także zajedzie, nie najgorzej się przy tym prezentując. Wiecie, że to są stalowe felgi? Jak widać przy odrobinie pomysłowości można tak je zaprojektować, że nikt nie będzie już myślał o alufelgach lub szukał plastikowych kołpaków mających dodać autu charakteru. 


Obiad był naprawdę dobry

Czasami trzeba jednak też coś zjeść. W dobie pandemii, różnych wytycznych sanepidu, najlepszym miejscem na posiłek w trasie okazuje się własne auto. Jak przystało na porządnego Polaka wybór musiał paść na schabowego. Po odsunięciu foteli między mną, a kierownicą pojawiło się wystarczająco miejsca na spory obiad. Kubek termiczny z gorącą herbatą wygodnie usadowił się w panelu środkowym i był łatwo dostępny. Kolejny test zaliczony.


Pora na kawę

Po sytym posiłku pomyśleliśmy o kawie. Błogie ukojenie pojawiło się w małej miejscowości Maksymilianowo na trasie z Grodziska Wielkopolskiego do Kościana. Znajduje się tam mała destylarnia Drake. Kawa i destylarnia?! No tak genialnie wymyślił to właściciel. Także po degustacji pysznego espresso przeszliśmy do części zajmującej się produkcją alkoholu. Więcej o samej wizycie przeczytacie tutaj. My postanowiliśmy trochę podnieść wartość auta i ruszyć w dalszą drogę.


Kawa wypita, ale do domu zabieram inne specjały

Klapa bagażnika Nowego Sandero to chyba jedyne miejsce gdzie tak naprawdę widać oszczędność. Oprócz plastikowego uchwytu do zamykania reszta to czysta blacha. Ale i na to mam radę. Dobrze zaopatrzony bagażnik sprawia, że nikt nawet nie spojrzy na takie drobne niedoróbki. Co więcej zawsze można otworzyć jeden z trunków i w czasie degustacji porozmawiać o Dacii.


Niestety wszystko pozamykane

Po tym niezwykle merytorycznym tekście wypada napisać dwa słowa podsumowania. Nową Dacią jeździłem w mieście, trasie, na autostradzie. Dojechałem na dworzec, do hotelu (niestety zamkniętego), zjadłem w niej obiad, a w bagażniku zmieściło się sporo alkoholu. Jak widać to uniwersalne auto, które powinno przypaść do gustu każdemu Polakowi, a na pewno Poznaniakowi!!!


Ja tam wolę Dacię niż pociąg

Za niecałe 60 tysięcy mamy auto z mocnym silnikiem, fabrycznym gazem (ach ta oszczędność), manualną klimatyzacją, nawigacją i świetnie działającym systemem bezkluczykowym (zapomniałem, że w ogóle w torbie mam kartę). Do codziennego użytku uwzględniając przy tym cenę to auto bijące konkurencję na głowę. Nie kupiłbym go tylko w przypadku gdybym lubił jeździć na wieś, gdzie brak dobrych dróg, a czasami chciałbym zajrzeć do lasu, wtedy wybór padłby na Dustera.

Auto do testu udostępnił mi salon Auto Compol S. A. w Poznaniu.

Dąbrowskiego 449, 60-541 Poznań, Tel.: 61 846 51 14

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *