Dziś kolejne opowiadanie stworzone przez Wydawnictwo Replika w ramach ich autorskiego kalendarza adwentowego. Ostatnie ukaże się 22 grudnia. Zapraszam do lektury.
Mikołajkowe babeczki
W kuchni pachniało czekoladą i przyprawą do pierników. Tata nie zdążył jeszcze wrócić z pracy, a na stole stał parujący talerz mikołajkowych babeczek.
– Chcesz ozdobić je groszkami? — zapytała mama.
– A mogą być bez polewy?
– Mogą. Już nie lubisz polewy?
– Lubię – odpowiedział zadziwiająco krótko.
– Pawełku, dobrze się czujesz? Jesteś dziś bardzo milczący i nie jesz. Babeczka na twoim talerzyku jest już zimna. Boli cię brzuch?
– Nie mamusiu – zapewnił gorąco. Była taka kochana, że nie chciał jej martwić.
Usiadła obok niego i pogłaskała po głowie.
– Wiem, że mikołajki są jutro. Ale co roku tak czekasz na ten dzień. Zawsze razem zdobimy ciasteczka. Po jednym dla nas i dla taty, a reszta dla Mikołaja, pamiętasz?
– Tak, ale dziś mi smutno.
– Dlaczego?
– A mogę nie zjeść babeczki i zanieść ją jutro do przedszkola?
– Możesz, ale dlaczego ci smutno?
– Nie mogę powiedzieć. Franek mówił, że to tajemnica, że mogę wiedzieć tylko ja, bo Joasia jest za mała – powiedział przejęty.
– Siostra Frania, tak?
– Tak, bo my już chodzimy do przedszkola, a ona jeszcze nie i będzie jej smutno, i nie zrozumie – odpowiedział szybko.
– Rozumiem kochanie, ale ja jestem już duża. Jestem starsza od Joasi i myślę, że Franek się nie pogniewa, jeśli mi powiesz, skoro coś martwi Cię tak bardzo, że jesteś smutny.
– Mówił, że mam nie mówić Asi, ale o Tobie nie wspominał, więc chyba mogę — zawahał się.
– No, bo… lubię jak przychodzi Mikołaj i wiem, że sam nie zje wszystkich babeczek i trzeba mu pomóc. Ale przykro mi… bo Franek powiedział, że do niego nie przyjdzie Mikołaj, bo jego mamę bardzo bolało serce i jest w szpitalu, a jego tata nie umie piec żadnych ciastek. A jak nie będzie ciastek, to Mikołajki się nie liczą. Tak powiedział. I chciałem mu oddać moje ciastka. Wiesz mamo… ja mam Ciebie w domku… to nie potrzebuje prezentów. A Franek i Asia nie mają teraz mamy. – Przez kilka dłuższych sekund nie widziała, co odpowiedzieć.
– Jesteś dobrym chłopcem, wiesz? – powiedziała cicho.
– Mamo – powiedział Pawełek bardzo stanowczym tonem wstając od stolika – bo Franek to mój ulubiony kolega. Jak kiedyś pobrudziłem kanapkę na placu zabaw, to oddał mi swoją.
– Pamiętam. Wiesz, co synku? Zaczekaj zadzwonię do taty i przekaże, że wychodźmy na chwilę z domu. Zapakujemy kilka babeczek i zawieziemy Frankowi.
– A jego tacie też? I mamie?
– I Joasi też. Przekażemy babeczki i tata Franka zwiezie je do mamy Frania, dobrze?
– Jesteś super! – krzyknął i przytulił ją mocno – Na pewno pomogą na serduszko jego mamy skoro są świąteczne.
– Na pewno – zapewniła z uśmiechem.